Wydarzenia w łódzkim biurze to wynik wielkiej kampanii nienawiści prowadzonej wobec PiS od długiego czasu - powiedział we wtorek prezes ugrupowania Jarosław Kaczyński. Dodał, że "za bezpieczeństwo wszystkich biur i działaczy PiS odpowiedzialność ponosi rząd".
"Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw i to bardzo mocno chciałem podkreślić. Powtarzam: każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno ktokolwiek je wypowie - czy to będzie polityk, czy to będzie dziennikarz - to będzie wzywanie do morderstw" - oświadczył Kaczyński.
Jak mówił, trudno precyzyjnie określać, kiedy zaczęła się owa kampania. Mimo wszystko wskazywał, że jej początkiem były słowa premiera Donalda Tuska, który użył wobec zwolenników jego ugrupowania określenia "moherowe berety".
"Później mieliśmy już do czynienia z dorzynaniem watahy. Przypomnę, że osobie, która walczy o życie, dzisiaj podcięto gardło, później mieliśmy do czynienia z bydłem i z całą masą różnego rodzaju innych ataków" - podkreślił.
Jak mówił, już po katastrofie smoleńskiej, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, doszło do fizycznej agresji wobec tych, którzy modlili się pod krzyżem. Powiedział, że doszło do tego, że na oczach policji "profanowano krzyż, bito ludzi, a premier Tusk był zachwycony tym, że mamy hyde park".
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.