Po 14 lat łagru dla byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa zażądali w piątek prokuratorzy w drugim procesie tych skonfliktowanych z Kremlem przedsiębiorców.
Prokuratura Generalna Rosji oskarżyła ich o to, że - działając w zorganizowanej grupie przestępczej - w 1998 roku zagarnęli, a następnie zalegalizowali akcje spółki Wostocznaja Nieftianaja Kompania (WNK) na sumę 3,6 mld rubli (103,5 mln dolarów). Natomiast w latach 1998-2003 jakoby przywłaszczyli sobie prawie 350 mln ton ropy naftowej należącej do kilku spółek-córek Jukosu, a także wyprali 487 mld rubli (14 mld USD) i 7 mld dolarów.
Obaj od maja 2005 roku odbywają już kary po 8 lat łagru za rzekome oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków. Prokurator Walerij Łachtin wniósł o zaliczenie im na poczet nowych kar okresu, jaki upłynął od ich aresztowania w 2003 roku. Oznacza to, że jeśli Sąd Rejonowy w Moskwie przychyli się do wniosku oskarżycieli, Chodorkowski i Lebiediew wyjdą na wolność w 2017 roku.
Łachtin poprosił też sąd, aby ten, wymierzając kary, uwzględnił okoliczności łagodzące: posiadanie przez obu podsądnych nieletnich dzieci, a w wypadku Lebiediewa - także chroniczne choroby, na które cierpi.
Prokuratorzy wycofali również zarzut przywłaszczenia akcji WNK, uznając, iż czyn ten uległ przedawnieniu. Zmniejszyli też ilość rzekomo zagarniętej przez dwóch przedsiębiorców ropy z 350 mln ton do 281 mln ton. Oskarżyciele wyjaśnili, że w toku śledztwa popełniono "błędy arytmetyczne". Ponadto niektóre epizody nie znalazły potwierdzenia w postępowaniu sądowym.
Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odrzucają wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane. Zdaniem ich adwokatów, biznesmeni teraz zostali faktycznie oskarżeni o zdefraudowanie całej ropy wydobytej przez Jukos w ciągu sześciu lat i "wypranie" zysków z niej.
Nowy proces Chodorkowskiego i Lebiediewa trwa od marca 2009 roku. W charakterze świadków obrony wystąpili na nim m.in. były premier Michaił Kasjanow, były prezes Centralnego Banku Rosji (CBR) Wiktor Gieraszczenko, były minister gospodarki, a obecnie prezes Sbierbanku (największego banku detalicznego w Rosji) German Gref oraz obecny minister przemysłu i handlu Wiktor Christienko.
Wszyscy zgodnie zeznali, że takie same praktyki, jak w Jukosie, były też stosowane w innych koncernach naftowych Rosji. Oświadczyli również, że nie słyszeli o kradzieży w Rosji ropy naftowej na taką skalę, choć powinni byliby o tym wiedzieć z racji urzędów, jakie pełnili. Sami podsądni dowodzili, że nie jest fizycznie możliwe zagarnięcie takiej ilości ropy.
Łachtin ocenił, że praktycznie wszyscy świadkowie obrony albo składali oświadczenia niezgodne z rzeczywistością, albo nie wnosili do sprawy niczego merytorycznego. Kasjanowowi, który stał na czele rządu Rosji w latach 2000-04, tj. w czasie pierwszej kadencji prezydenckiej Władimira Putina, zarzucił nawet złożenie fałszywych zeznań i zaapelował do sądu, by ten ich nie uwzględniał przy wydawaniu werdyktu.
Kasjanow, który dzisiaj jest jednym z liderów antykremlowskiej opozycji, ściągnął na siebie gniew prokuratora, oceniając, że proces Chodorkowskiego i Lebiediewa ma podtekst polityczny. Za krzywoprzysięstwo w takiej sprawie w Rosji grozi kara do trzech miesięcy pozbawienia wolności.
Powstały w 1993 roku Jukos stał się z czasem jednym z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak w 2003 roku popadł w konflikt z Kremlem. Chodorkowski i jego partner Lebiediew zostali aresztowani. W 2006 roku sąd w Rosji ogłosił upadłość Jukosu. Jego najcenniejsze aktywa przejął kontrolowany przez państwo koncern Rosnieft.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.