Do 94 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych powodzi, które od blisko trzech tygodni nawiedzają środkową i północno-wschodnią Tajlandię - poinformowały w piątek tajlandzkie władze. Liczbę poszkodowanych ocenia się już na 4,2 mln osób.
Poprzedni bilans mówił o ok. 60 ofiarach śmiertelnych i 3 milionach dotkniętych tą klęską żywiołową.
Wywołane ulewnymi deszczami powodzie rozpoczęły się 10 października i są największe od kilkudziesięciu lat.
"Większość nowych ofiar utonęła we własnych domach. Wśród nich są też dzieci bawiące się w pobliżu wody, której stan się podnosił" - tłumaczył szef tajlandzkiego centrum ratowniczego Chatree Charoencheewakul.
Zaznaczył, że liczba ofiar śmiertelnych wskutek powodzi może wzrosnąć, ponieważ "wielka woda" utrzymuje się wciąż w kilkudziesięciu prowincjach.
Żywioł dotknął 38 z 76 prowincji kraju; woda ustępuje w 11 regionach.
Stolica kraju, Bangkok, przygotowuje się na podniesienie wody w rzece Menam (taj. Mae Nam Chao Phraya). Wzdłuż koryta rozmieszczono miliony worków z piaskiem i pompy.
We wtorek rząd Tajlandii przeznaczył równowartość ponad 9 mln dolarów na zakup sprzętu potrzebnego ofiarom powodzi. Najbardziej dotknięte gospodarstwa domowe dostaną po 170 dolarów pomocy rządowej.
Setki ludzi giną co roku w Azji Południowo-Wschodniej w wyniku powodzi oraz osunięć ziemi, do których dochodzi podczas pory deszczowej, trwającej od maja do października.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.