Bo co z tymi z nas – i pełnosprawnymi, i niepełnosprawnymi – którzy w życiu sukcesów nie odnieśli?
Wpadł mi kiedyś w ręce Dziennik Anieli Salawy. To ulubiona postać mojej chrzestnej matki, więc co nieco o tej błogosławionej pannie służącej wiedziałam, dlatego zajrzałam doń z ciekawością. Tyle że… kartkując Dziennik poczułam się zaskoczona i – nie ukrywajmy – do pewnego stopnia tą duchową lekturą rozczarowana. Żadnych tam bowiem błyskotliwych metafor, ożywczego języka, jakieś powtórzenia, takie to wszystko zwykłe… Od razu oczywiście włącza się w człowieku tryb usprawiedliwiający: że przecież takie czasy, bieda, utrudniona edukacja et cetera, et cetera. Stop! Pomyślmy bowiem: może zdolności literackich ta błogosławiona po prostu nie posiadała?
Tego nie wiem. Wiem, że posiadać takowych nie musiała. I że pisany na polecenie spowiednika Dziennik perłą literatury być nie musi – i bez tego jest ona osobą wyjątkową, Bożą.
Tak, owszem, są tacy ludzie wszechstronni – znamy takich i z historii zbawienia, i z osobistych kontaktów – którzy zdają się osiągać sukces na każdym polu, czego się dotkną, rozkwita. Porywająco mówią, są świetnymi organizatorami, znają kilka języków, wytrwałości w znoszeniu trudów życia można im tylko pozazdrościć… Aha, w wolnym czasie co najmniej wyszywają lub rozkręcają stare samochody (czy jak to się tam fachowo nazywa). Słowem: błyszczą, w każdym wymiarze świadcząc o wielkości Boga.
Czy jednak Jego błogosławieństwo spływające na człowieka wywyższa nas w każdej dziedzinie? Czy o głębi zjednoczenia z Nim świadczy fakt, w ilu sferach jesteśmy doskonali? Czy fiasko naszych chlubnych zamierzeń to tylko zewnętrzne okoliczności, działanie wrogów, a nie nasza własna nieumiejętność czy cechy charakteru? Te pytania może brzmią banalnie, jednak odpowiedzi o czymś świadczą przecież…
W medialnej przestrzeni widać ostatnio wiele odniesień do osób niepełnosprawnych. Poznajemy ich życiorysy, osiągnięcia, czytamy o dumie ich rodziców czy znajomych, oglądamy zdjęcia – i słusznie, warto poznawać ludzi ważnych, których obecność w naszym życiu społecznym może być inspirująca. Czasem jednak w komentarzach czy zapowiedziach takich informacji pojawia się pewien irytujący ton. Tak, jakby było wręcz masowe zapotrzebowanie, że udowodnią oni swoją przydatność: jak nie zdobył medalu, to przynajmniej rozśmiesza wszystkich albo ma ciekawe hobby. Czy nie ważniejsze jest jednak to, że człowiek, stworzenie Boże, po prostu jest? Bo co z tymi z nas – i pełnosprawnymi, i niepełnosprawnymi – którzy w życiu sukcesów nie odnieśli? Którzy nie są szczególnie uzdolnieni, a ich fotogeniczność jest co najmniej kontrowersyjna?
Chrońmy nienarodzonych, bo może wśród nich będzie nowy Einstein? Być może. Jednak Bóg bardzo kocha i mnie: chociaż nie jestem Marią Curie, a tylko grubszą panią spod siódemki, która fatalnie gotuje, a medalu to nie zdobyła nawet w podstawówce. Serio.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jest to jego pierwsza wizyta w tym kraju od początku pełnoskalowej agresji rosyjskiej.
"Niech Bóg ma litość dla nas. Niech oświeci sumienia sprawujących władzę".
Siostry ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej zapraszają na tygodniową kontemplację oblicza Matki Bożej.
Donald Trump przyjął nominację Partii Republikańskiej na urząd głowy państwa
Szlachetna Paczka potrzebuje ponad 10 tys. wolontariuszy do przeprowadzenia akcji w całej Polsce.