Żeby wokół nas było pięknie, z pomysłem, urzekająco.
Jest taka znakomita i nieco tajemnicza instytucja tak zwanego Znajomego Stolarza. Spotkać go można w opisie każdej mieszkaniowej sesji zdjęciowej w kolorowych czasopismach, na wnętrzarskich blogach, w ogóle tam, gdzie pojawia się troska, by w naszych domach było pięknie, wygodnie, z pomysłem etc., etc. Znajomy stolarz to taki ktoś, co to przekuje nasz dotąd nie-do-zrobienia projekt w zgrabną szafkę pod umywalkę, kilka niewprawnych kresek na kartce papieru przerobi w stolik „jak od znanego projektanta”, a temu, co dotąd niesprecyzowanie roiło się w naszej głowie, nada konkretny kształt. Przytnie, dopasuje co trzeba, doda ostatni szlif. Zrobi to fachowo, w krótkim terminie (jak w długim, to widocznie tak trzeba i „warto było poczekać”) i – w domyśle – zapewne policzy znacznie mniej niż ów znany projektant. Słowem: warto mieć znajomego stolarza!
Taka instytucja przydałaby się nam zresztą także wielu innych sferach…
Choćby w takim życiu duchowym mamy czasem tyle niesprecyzowanych planów: chcemy być dobrzy, nie do końca wiedząc, co aktualnie zrobić, czemu poświęcić swoje nadwątlone siły. Koniec roku liturgicznego skłania zresztą do podsumowań, szukania nowych rozwiązań, a coroczne prostowanie ścieżek już blisko.
A stolarz by się naprawdę teraz przydał. I co tu ukrywać, żeby to był ktoś, kto nie spojrzy na nas jak co poniektórzy specjaliści: pobłażliwie, że sięnieda i już. Sami dla siebie, przyznajmy – a i dla innych czasem też – potrafimy stworzyć taką właśnie atmosferę niemocy. Te same śpiewki, że minął kolejny rok i nic. Że rekolekcje/postanowienia/intuicje adwentowe powtarzane rok w rok, bez efektów. Cała armia wyświechtanych wymówek: wiadomo, słabość, niesprzyjające okoliczności, do tego buro za oknem. Co by było jednak, gdyby zwyczajnie pomógł nam jakiś życzliwy specjalista?
Czy jednak mamy znajomego stolarza?... Może spowiednik czy ten młody wikary, których ostatnie słowa zapaliły w nas jakieś światło? Może pani z sąsiedztwa, dzięki której to, co było niesprecyzowaną chęcią pomocy, przybrało konkretny kształt? Ba, może nawet polecona na blogu książka, która trochę przemebluje nam serce i głowę?
A może w ogóle odwrotnie: może to my mamy znajomych, którzy potrzebują stolarza? Nie idzie oczywiście wyłącznie o prace ręczne, ale i my w jakiejś sferze jesteśmy fachowcami. Zarazić swoim ukochanym hobby kogoś, kto notorycznie marnuje czas? Opowiedzieć o nowo poznanej modlitwie tym, o których wiemy, że nakręca ich chęć spróbowania nowości? Kupować świeże kwiaty komuś, kto lubi otaczać się pięknem, a może nie zawsze ma ku temu okazję? Słowem: bez fałszywej skromności robić to, co umiemy najlepiej, na ciut szerszą skalę, dla konkretnych osób.
Żeby wokół nas było pięknie, z pomysłem, urzekająco.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.