Jedni zapominają, że szatan faktycznie działa na tym świecie i jego działalność także ich obejmuje. Inni - że moc szatana nie jest nieskończona i ostatecznie nie może przeszkodzić w budowaniu Królestwa Bożego.
Nie bez zdziwienia stwierdziłem, że na pierwszy rzut oka drugim już w tym roku spotkaniem egzorcystów z całej Polski bardziej interesują się media świeckie niż kościelne i katolickie. Sam dowiedziałem się o nim z którejś telewizji informacyjnej, a nie na przykład z jakiegoś katolickiego serwisu. Prezenter powtarzał tę informację wielokrotnie, a ton jego głosu mówił jednoznacznie, co o sprawie myśli. Słowo „ironia” nie do końca oddaje chyba to, co chciał przekazać telewidzom. Trudno mu zresztą zabraniać wyrażania swego zdania w tej materii.
Do zastanowienia nad kwestią diabła i piekła skłonił mnie pewien zbieg wydarzeń. Kilka dni temu słyszałem kaznodzieję, który zwracał uwagę, że my w Polsce od dawna mamy tendencje do pokazywania „przyjaznego diabła”. Jako dowód, że tak jest, przypominał baśniowe i literackie przedstawienia szatana, a także liczne rzeźby i obrazy, ukazujące go jako całkiem sympatycznego jegomościa, tyle że z rogami, ogonem i czasem kopytami zamiast stóp.
W tym samym mniej więcej czasie któraś z gazet promowała pozytywny wizerunek jednego z polskich biskupów, akcentując, że nie straszy on piekłem.
Poszukałem trochę i znalazłem. „Według sondażu przeprowadzonego w 2008 r. przez Instytut IMAS zaledwie 41 proc. dorosłych Polaków wierzy w istnienie diabła. Ta statystyka, zatrważająca w świetle oficjalnej nauki Kościoła katolickiego, nie powinna jednak szczególnie dziwić: współczesna kultura i sztuka, a nawet teologia, przepędziły diabła do średniowiecza, a o tym, że w świecie funkcjonują siły osobowego Zła, nie mówi się zbyt często nawet na kościelnych kazaniach” - wyczytałem w tekście Magdaleny Żuraw na jednym z portali internetowych.
Doprawdy jest aż tak źle? „Zły duch wciąż żyje i działa w świecie. Rzeczywiste zło, które jest w nim widoczne, nieład, który spotyka się w społeczeństwie, niespójność człowieka, wewnętrzne pęknięcie, którego jest ofiarą, są nie tylko następstwem grzechu pierworodnego, ale także skutkiem niegodziwego i mrocznego działania szatana”. To słowa Jana Pawła II. A w zeszłym roku słynny egzorcysta ks. Gabriele Amorth oświadczył: „Fakt, że diabeł boi się Jana Pawła II znacznie bardziej niż Ojca Pio, jest wyraźnym dowodem jego świętości”. Benedykt XVI też nie unika mówienia o szatanie i jego działaniu w świecie.
A jednak nasze podejście do tej kwestii jest w bardzo wielu przypadkach zastanawiająco skrajne. Albo - mimo deklarowanego z całym przekonaniem katolicyzmu - w głębi serca i umysłu wiarę w szatana, jako osobowe zło, odrzucamy lub przynajmniej staramy się ją bardzo mocno przytłumić i zepchnąć na margines. Albo działalnością szatana na tym świecie fascynujemy się tak bardzo, że skupiamy się niemal wyłącznie na szukaniu zła w ludziach, rzeczach, zjawiskach, ideach itp. Tak źle i tak niedobrze. Jedni zapominają, że szatan faktycznie działa na tym świecie i jego działalność także ich obejmuje. Inni zapominają, że moc szatana nie jest nieskończona i ostatecznie, choć narobi wiele szkód, nie może przeszkodzić w budowaniu Królestwa Bożego. „Chociaż Szatan działa w świecie przez nienawiść do Boga i Jego Królestwa w Jezusie Chrystusie, a jego działanie powoduje wielkie szkody - natury duchowej, a pośrednio nawet natury fizycznej - dla każdego człowieka i dla społeczeństwa, działanie to jest dopuszczone przez Opatrzność Bożą, która z mocą i zarazem łagodnością kieruje historią człowieka i świata” - przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 395) i przyznaje, że pozostaje dla nas tajemnicą, dlaczego Bóg dopuszcza jego działanie.
Coś mi się wydaje, że nie tylko media dotyka dzisiaj problem w jaki sposób mówić o szatanie. Najłatwiej robić to w atmosferze sensacji, kpiny lub straszenia. Ale chyba nie o to w Kościele chodzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.