Prezydent USA Barack Obama znów wchodzi na światową scenę polityczną podczas dwóch szczytów, UE i NATO, w Europie, gdzie jego osobista popularność nie osłoni go przed sceptycyzmem dotyczącym jego polityki - pisze w piątek agencja Associated Press.
Po nocnym locie z Waszyngtonu w piątek rano Obama przybył do stolicy Portugalii, gdzie będzie musiał stawić czoło trudnym pytaniom amerykańskich sojuszników dotyczącym strategii wyjścia z Afganistanu i amerykańskich wydatków na pobudzenie gospodarki, w czasie gdy kraje europejskie wprowadzają programy oszczędnościowe.
W pochmurny dzień amerykański prezydent został powitany w Pałacu Belem przez prezydenta Portugalii Anibala Cavaco Silvę, z którym zjadł następnie roboczy lunch. Przed otwarciem szczytu NATO Obama spotka się również z portugalskim premierem.
Dwudniowa wizyta Obamy odbywa się zaledwie kilka dni po zakończeniu jego 10-dniowej podróży po krajach Azji - najdłuższej podróży zagranicznej w trakcie jego prezydentury. Mimo że nie udało mu się podpisać umowy o wolnym handlu z Koreą Płd. ani zdobyć szerszego poparcia w sporze walutowym z Chinami, podróżą tą w jasny sposób pokazał, że szybko rozwijający się region jest kluczowy dla amerykańskiej polityki zagranicznej.
Fakt ten nie umknął uwadze w Europie, gdzie niektórzy przywódcy uważają, iż Obama zaczyna traktować ten kontynent jak gracza drugiej kategorii.
"Istnieje pewne poczucie rozczarowania co do tego, jak dużo uwagi poświęca on Europie - że być może jest bardziej skoncentrowany na Azji, na innych problematycznych regionach i że w rzeczywistości interesuje go w Europie tylko to, ilu szkoleniowców i żołnierzy może ona wysłać do Afganistanu" - uważa Stephen Flanagan, były urzędnik amerykańskiego Departamentu Stanu, pracujący obecnie dla Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.
Wątpliwości te pojawiły się wcześniej, gdy w maju przedstawiciele UE musieli odwołać szczyt w Madrycie, po tym gdy Biały Dom poinformował, iż Obama nie może w nim uczestniczyć.
Zarówno USA, jak i UE zapewniają, że od tamtej pory pracowano intensywnie, by zniwelować nieporozumienia, a ostatnio Obama nazwał relacje amerykańsko-europejskie "kamieniem węgielnym" amerykańskiej polityki zagranicznej.
"Jesteśmy dla siebie najbliższymi partnerami. Ani Europa ani Stany Zjednoczone nie mogą stawić czoła wyzwaniom naszych czasów bez siebie nawzajem" - napisał Obama w artykule opublikowanym w czwartek w "New York Timesie".
Biały Dom natychmiast odnotował, że podróż Obamy do Portugalii będzie jego ósmą wizytą na Starym Kontynencie od czasu objęcia przez niego urzędu, jednak podczas wielu z tych wyjazdów Obama spędził w Europie tylko jedną noc. Dwie wizyty w Kopenhadze w ubiegłym roku trwały jeszcze krócej.
Bezpośrednie rozmowy amerykańskiego prezydenta z UE w Lizbonie będą krótkie. W sobotę zarezerwowano tylko dwie godziny na przełożony szczyt USA-UE, chociaż państwa europejskie będą odgrywały kluczową rolę w spotkaniach w ramach szczytu NATO.
Zdaniem części europejskich obserwatorów Obama powinien wykorzystać rozmowy z europejskimi przywódcami, by zapewnić ich, że sojusz transatlantycki pozostaje silny.
Część państw europejskich kwestionuje sposób, w jaki Obama radzi sobie z kryzysem gospodarczym, zwłaszcza jego zaufanie do funduszy stymulujących gospodarkę, uchwalanych w czasie, gdy kraje europejskie zmniejszają wydatki budżetowe i podnoszą podatki. Niektóre kraje, w tym Niemcy, krytykowały decyzję amerykańskiego banku centralnego Fed o wykupieniu bonów skarbowych za ponad 600 mld dol., co może osłabić dolara i dać amerykańskim eksporterom przewagą konkurencyjną.
Europa, której przywódcy są pod presją opinii publicznej, by zredukować siły bojowe, sceptycznie podchodzi również do strategii amerykańskiego prezydenta w Afganistanie. Biały Dom ma nadzieję, że NATO zaakceptuje harmonogram przekazania odpowiedzialności za bezpieczeństwo w kraju miejscowym władzom do 2014 roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.