Przegrana jednego z najdłużej urzędujących prezydentów w Polsce, rządzącego Chorzowem od 1991 r. Marka Kopla, to zdaniem politologa z Uniwersytetu Śląskiego dr Tomasza Słupika, największe zaskoczenie drugiej tury wyborów samorządowych w woj. śląskim.
Według Słupika przegraną Kopla spowodowały prawdopodobnie zmęczenie mieszkańców jego prezydenturą oraz - być może - jego przekonanie o zwycięstwie. "Po pierwszej turze miał dużą przewagę, właściwie nie prowadził kampanii" - ocenił politolog. Wskazał m.in., że choć Kopel angażował się w spotkania z wyborcami, jego kampania wizerunkowa była słabo widoczna. "Poza tym chyba (zimowa) aura mu nie sprzyjała, bo Chorzów od środy do piątku czy soboty nie wyglądał zbyt dobrze" - dodał Słupik.
Jako egzotyczną, choć skuteczną, określił koalicję przeciw Koplowi stworzoną przez przegranych w pierwszej turze kandydatów PO, PiS, SLD i Ruchu Autonomii Śląska. Koalicja ta popierała kontrkandydata Kopla Andrzeja Kotalę (PO), który ostatecznie wygrał II turę wyborów; zdobył 50,59 proc. głosów.
Nieco podobna - według Słupika - koalicja wygrała w Rudzie Śląskiej. Tam dotychczasowy prezydent miasta Andrzej Stania (PO) po dwóch kadencjach o włos - 49,55 proc. - przegrał z bezpartyjną Grażyną Dziedzic popieraną m.in. przez Polską Partię Pracy, a w drugiej turze także przez kandydatów PiS, RAŚ i SLD. "Stania miał jednak dużo bardziej obciążoną hipotekę niż Kopel" - wskazał politolog, przytaczając m.in. spory wokół powstającego w tym mieście parku wodnego.
Słupik zastrzegł, że dotychczasowy prezydent Rudy Śląskiej prowadził znacznie aktywniejszą kampanię niż np. Kopel. "Stania był na billboardach w Rudzie Śląskiej wszędzie. Grażyna Dziedzic wykorzystała szansę wynikającą ze zmęczenia Stanią i wygrała raczej kampanią bezpośrednią, bo wizerunkowo nie była specjalnie widoczna" - dodał politolog.
Jego zdaniem drugi - obok Kopla - z długoletnich prezydentów, którzy walczyli o reelekcję w drugiej turze wyborów, Zygmunt Frankiewicz w Gliwicach, był w niej aktywny, co poskutkowało pokonaniem Zbigniewa Wygody (PO), z wynikiem 67,44 proc.
Według Słupika nie dziwi dotkliwa przegrana dotychczasowego prezydenta Mysłowic Grzegorza Osyry, niedawno nieprawomocnie skazanego w związku ze sfingowaniem zamachu na samego siebie przed jednymi z poprzednich wyborów. Politolog dodał, że spodziewał się "miażdżącej wygranej" kontrkandydata Osyry - Edwarda Lasoka z miejscowego porozumienia, chociaż - jak mówił - zaskoczyło go poparcie, jak ostatecznie otrzymał Lasoka (84 proc.).
Pewnym zaskoczeniem dla Słupika jest natomiast wysokie zwycięstwo dotychczasowego prezydenta Dąbrowy Górniczej Zbigniewa Podrazy, którego rywal Krzysztof Stachowicz z PO zdobył 36,40 proc. głosów.
Oceniając regionalne rezultaty poszczególnych partii w drugiej turze, Słupik zwrócił uwagę na wyniki Platformy, która w istotniejszych miastach zdołała wprowadzić nowych prezydentów tylko w Świętochłowicach (Dawid Kostempski) i Chorzowie (Kotala), obronić stanowiska Piotra Koja w Bytomiu i Mieczysława Kiecy w Wodzisławiu Śląskim, natomiast w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Będzinie i Częstochowie przegrała walkę z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.
Słupik przypomniał, że Częstochowa nie była w ostatnich latach bastionem lewicy; rządziła tam prawica, jak AWS, a w ostatnich latach ugrupowanie odwołanego w ub. roku w referendum prezydenta Tadeusza Wrony. Zwycięstwa Sojuszu nie uważa jednak za początek trwałej tendencji, a raczej - jak powiedział - za odreagowanie "ortodoksyjnej" prezydentury Wrony.
Pytany o najniższą w Polsce frekwencję, w Sosnowcu - 21,42 proc. - gdzie jednocześnie pojedynek obecnego prezydenta z SLD Kazimierza Górskiego z posłem PO Jarosławem Piętą był jednym z najgorętszych, politolog ocenił, że wyborcy mogli być tą walką nieco zniechęceni i zdezorientowani. Z drugiej strony tamtejszy wynik potwierdził tendencję, że niska frekwencja sprzyja urzędującym prezydentom.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.