Większość pytanych w krajach UE uważa, że Bruksela nie potrafiła ani skutecznie szczepić, ani zapobiec recesji - wynika z sondażu przeprowadzonego w 12 państwach Wspólnoty, przytaczanych w środę przez "Rzeczpospolitą".
"Autorzy sondażu przeprowadzonego przez European Council on Foreign Relations (ECFR) w 12 państwach Wspólnoty radzą, aby wyniki ich badań potraktować jako ostrzeżenie. Ich zdaniem - być może z punktu widzenia przyszłości Unii - ostatnie. Szczególnie niepokojące dane napływają z dwóch najważniejszych krajów UE - Niemiec i Francji, gdzie po doświadczeniach minionego roku odpowiednio 55 i 62 proc. pytanych uważa, iż Unia +nie działa+. We Włoszech taką ocenę podziela 57 proc. ankietowanych, w Hiszpanii - 52 proc., a w Austrii - 51 proc. Znacznie bardziej wyrozumiali są pod tym względem Polacy, skoro współczynnik ten sięga w naszym kraju tylko 33 proc. Ale też 44 proc. polskich respondentów przyznało, że ich zaufanie do Unii już było niskie lub pogorszyło się w ostatnim roku" - czytamy w gazecie.
"Rz" cytuje autorów raportu, którzy wskazują, że sceptycyzm do integracji, który był zjawiskiem marginalnym, teraz wszedł do głównego nurtu, a dotyczy to w szczególności Niemiec, gdzie w minionym roku zaufanie do Unii spadło o 11 pkt proc.
"Nie ma wątpliwości, co jest siłą napędową tego niebezpiecznego zjawiska. 38 proc. pytanych we wspomnianych 12 krajach uważa, że największą porażką Unii w minionym roku było dopuszczenie do głębokiej recesji, a 31 proc. wskazuje na niemoc zapewnienia skutecznego zaszczepienia ludności przed Covid-19. Inne zarzuty, jak zamrożenie gospodarki i życia społecznego, zbierają już znacznie mniej głosów (21 proc.)" - czytamy w dzienniku.
"Rzeczpospolita" podaje, że autorzy raportu wskazują, iż wirus uderzył, gdy Unia miała już za sobą poważne przejścia: kryzys finansowy 2008 r., kryzys migracyjny 2015 r. i brexit. Sprawne oparcie się zarazie mogło być ich zdaniem szansą na odbudowę zaufania do Brukseli. W oczach europejskiej opinii publicznej to się najwyraźniej nie udało.
"Możliwość nadrobienia tej porażki stwarza teraz Fundusz Odbudowy. Ale to nie będzie łatwe zadanie. W szczególności w Niemczech tylko 14 proc. pytanych oczekuje wsparcia unijnej centrali lub innych państw członkowskich dla przezwyciężenia kryzysu. 59 proc. uważa, że RFN może tu liczyć tylko na siebie. Ale i w Polsce udział oczekujących wsparcia od Unii i krajów do niej należących spadł w ciągu zaledwie roku z 50 do 42 proc. To już bardzo podobny poziom do bogatszych krajów Zachodu, które są płatnikami netto do unijnego budżetu: Austrii (38 proc.), Francji (39 proc.), Włoch (42 proc.), Holandii (42 proc.) czy Szwecji (40 proc.)" - zauważa gazeta.
Wskazuje, że "narastający sceptycyzm wobec integracji napędza poparcie dla ugrupowań eurosceptycznych, jak francuskie Zjednoczenie Narodowe, Bracia Włosi czy hiszpański Vox". "Ale to też pochodna porażki, jaką w odczuciu ankietowanych odniosły w obliczu pandemii rządy narodowe, za którymi stoją przecież partie głównego nurtu. 42 proc. obarcza je odpowiedzialnością za recesję i wzrost bezrobocia, 34 proc. uważa je za winnych nieskutecznej akcji szczepionkowej" - czytamy w artykule.
Podkreślono w nim, że mimo wszystko opinia publiczna pokłada ufność w europejskich koncernach medycznych i instytucjach certyfikujących.
"Nadzieję na przyszłość można czerpać z faktu, że tylko 12 proc. pytanych uważa, iż to już czas, aby rozwiązać Unię. Ale pozostali mają bardzo różne opinie, co dalej z integracją. Najwięcej (33 proc.) sądzi, że Wspólnota powinna stać się wzorem demokracji i rządów prawa dla świata, 18 proc. widzi w niej jedną z potęg na arenie międzynarodowej, dla 17 proc. jej zadaniem jest ochrona tradycji i państw narodowych, a 15 proc. uważa, że integracja powinna sprowadzać się do jednolitego rynku i współpracy gospodarczej" - wskazano.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.