Wisiałeś do góry nogami na trzepaku? Spotykałeś się z kumplami w tajnej bazie na dworze (wersja galicyjska: na polu, śląska: na placu)? Wspinałeś się na drzewa? Miałeś szczęśliwe dzieciństwo. Dziś dzieciaki „grają w grę”.
Byłem Janem Furtokiem i przez wiele godzin biegałem „za balą” po naszym lokalnym trawiastym, usianym psimi odchodami Łemblej. To była norma. Wracaliśmy do domu spoceni i brudni jak górnicy po szychcie. Nikt nie miał komórki ani Facebooka, a i tak wszyscy wiedzieli, gdzie się spotkać. Z dzieciństwa zapamiętałem charakterystyczny obrazek: irytujące sąsiadów przenikliwe, nieznoszące sprzeciwu krzyki pod oknami: „Mamooooooo!”. Kiedy ostatnio słyszeliście taki głos dochodzący zza okna?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.