Uciec od awantur, koszmaru, nieprzespanych nocy i znaleźć prawdziwy dom - to marzenie Beaty udało się spełnić. Dziś sama realizuje kolejne.
- Chciałam uciec od tego koszmaru, nieprzespanych nocy, skończyć szkołę przede wszystkim bo w domu nie było ciszy, nie było warunków na naukę. Cieszyłam się na ten wyjazd bardzo, choć bałam się nowych ludzi, nowego otoczenia, a przede wszystkim szkoły.
Beata skończyła podstawówkę jeszcze w rodzinnym mieście. Nową miała zacząć po przyjeździe do Nierodzimia. Z nauką było ciężko, ale przechodziła z klasy do klasy. Lekcje rzadko odrabiała w domu. Nauka szła opornie, bo dziewczyna miała kłopoty z koncentracją i nie zapamiętywała na lekcjach zbyt wiele. Do dziś nie może się z tym uporać.
- Pamiętam, że tata, zawsze kiedy był wypity, lubił nas szkolić, kazał nam się na siłę uczyć, czytać jakiś temat z książki, z lekcji i zawsze chciał, żeby mu potem opowiedzieć. Ja nie dość, że już jak czytałam, bałam się, co będzie potem, to jeszcze nie potrafiłam czytać ze zrozumieniem, skupić się na tym. Efekt był zawsze taki ,że jak mu ani słowa nie powiedziałam, to dostałam.
W ośrodku nauka też nie szła lekko, ale przynajmniej było cicho i bezpiecznie. Dni były uporządkowane, zorganizowane według ściśle określonego planu.
- Był regulamin, który trzeba było zaakceptować. Jego warunki poznałam na próbnym tygodniowym pobycie. Na pewno byłoby mi trudniej, gdybym tego nie potrafiła zaakceptować i byłabym zmuszona do bycia w tym domu, a ja tam byłam z własnej dobrej woli.
Porządek bez słów
Beata włączyła się w życie ośrodka. Dyżury, sprzątanie, pranie, pomoc w kuchni – tego wszystkiego wymagał pobyt w Nierodzimiu. Dziewczyny wszystko robiły razem z wychowawczyniami. Beata nie miała z tym większego problemu, bo zawsze była pracowita. – Często chodziłam pomagać swojej starszej sąsiadce. Na początku zawsze z moją koleżanką Dorotą, z która się trzymałyśmy razem, a po jakimś czasie już chodziłam i tam sama.
Robiłam jej zakupy, sprzątałam troszkę w pokoju czy w kuchni, prasowałam różne rzeczy. Zawsze mnie to cieszyło, bo przychodząc ze szkoły miałam zajęcie i była to taka odskocznia. Czasem było tak że sąsiadka dawała nam, za to jakieś pieniążki, bo nie chciała, abyśmy za darmo jej pomagały.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.