List o. Wiśniewskiego nie jest w swej istocie zbiorem pretensji i narzekań. Przede wszystkim jest prośbą o rozmowę o Kościele wewnątrz Kościoła.
O. Ludwik Wiśniewski OP nie napisał swojego listu o Kościele katolickim w Polsce do mediów. Napisał go do nowego Nuncjusza Apostolskiego w naszym kraju i rozesłał kopie do kilku ważnych polskich hierarchów. Jak wyjaśnia w dzisiejszej (21 grudnia 2010) „Gazecie Wyborczej”, nie przekazał swego listu do publikacji, a nawet nie wyrażał na nią zgody. Gdy formułował opinię, że „nie jest dobrze z polskim Kościołem. Jest duży, kolorowy, imponujący - ale tak naprawdę jest sztucznie nadmuchany jak balon” – nie robił tego, aby zostać medialną gwiazdą i naczelnym krytykiem Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie. Gdy przestrzegał: „Boję się, że nie doceniamy zagrożeń” – nie obsadzał się w roli Kasandry do wynajęcia, tylko przekazywał nie byle komu własne przemyślenia na temat aktualnej sytuacji w Kościele na polskiej ziemi.
List o. Wiśniewskiego nie jest w swej istocie zbiorem pretensji i narzekań. Przede wszystkim jest prośbą o rozmowę o Kościele wewnątrz Kościoła.
Tydzień, jaki minął od publikacji listu o. Ludwika, pokazał, że do wielu ta jego prośba nie dotarła, a nawet nie została dostrzeżona.
Upublicznienie listu o. Wiśniewskiego na razie zaowocowało nie głośną, merytoryczną rozmową, ale medialną pyskówką. Do jego komentowania zabrali się w dużej części dyżurni „spece” od Kościoła, którzy mówiąc o nim nie potrafią zrezygnować z nakładania na swoje widzenie wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa własnych fobii, a także ideologicznych i politycznych schematów. Wielu nie potrafi też zrezygnować z ambicjonalnego forsowania jako jedynie prawdziwego, swojego wycinkowego widzenia spraw. W dodatku wiedza przynajmniej części z nich na temat Kościoła jest – łagodnie mówiąc – co najmniej fragmentaryczna.
Z pewnością dziennikarze i media mają w rozmowie o Kościele do wypełnienia swoje zadanie. Ale to nie nazywani katolickimi publicyści (w koloratkach i bez) rozwiążą problemy, przed jakimi stoi dzisiaj Kościół katolicki w Polsce. Co więcej, nie oni są najbardziej pożądanymi uczestnikami rozmowy o nim. Z pewnością też nie za pośrednictwem środków przekazu ta rozmowa się powinna przede wszystkim toczyć.
Media są, jakie są. Mają tendencje do wyolbrzymiania tego, co skrajne, do podsycania, a nawet kreowania konfliktu, do uproszczeń, utrudniających zrozumienie skomplikowania i delikatności materii rozmowy, a czasem wręcz fałszujących stanowiska poszczególnych jej uczestników. Lubią przyklejać etykietki i obsadzać jednych w roli dobrych, a drugich w roli złych. Chętnie dzielą świat na „naszych” i „tych drugich”. Kościół też często właśnie w tej poetyce pokazują.
W tak potrzebnej Kościołowi katolickiemu w Polsce rozmowie o sobie samym jest miejsce na skrajności. Ale przede wszystkim trzeba dopuścić do głosu tych wszystkich, którzy nie stoją pod którąś ze ścian, lecz zajmują ogromną przestrzeń między tym, co ekstremalne. Tych, którzy używając w dyskusji serca, nie zapominają o używaniu rozumu.
Jestem przekonany, że Kościół katolicki w Polsce jest w stanie rozmawiać, naprawdę rozmawiać, sam o sobie. Myślę też, że ta rozmowa już powolutku i po cichu się toczy, nabierając siły i znaczenia. Od nas, polskich katolików, zależy, czy będzie coraz bardziej rzeczowa i prowadząca do ważnych decyzji, czy zamieni się w pyskówkę i okładanie epitetami przed kamerami i w gazetach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.