Reklama

Komorowski o przyczynie katastrofy smoleńskiej

Prezydent Bronisław Komorowski jest przekonany, że w raportach - i strony polskiej, i rosyjskiej - dotyczących katastrofy smoleńskiej nikt nie zakwestionuje tego, że głównym powodem tragedii była próba lądowania podjęta w nieodpowiednich warunkach pogodowych.

Reklama

"Jestem osobiście przekonany, że w jednym i drugim dokumencie, i - ewentualnie, aneksie polskim (...) nikt nie zakwestionuje tego, że główną przyczyną katastrofy była próba lądowania podjęta w warunkach pogodowych, które się do tego absolutnie nie nadawały" - powiedział Komorowski w rozmowie w TVP Info.

Zaznaczył, że będąc jeszcze ministrem obrony zetknął się ocenami wojskowych katastrof lotniczych. Podkreślił, że każda taka katastrofa ujawniała różne błędy, ale zawsze jeden z nich był podstawowy i najważniejszy.

"W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych (...) braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Wszystkie inne kwestie są to sprawy dodatkowe. One mogły (...) utrudnić sytuację. Ale to jest podstawowy powód i radziłbym nie szukać jakiś ekstra nadzwyczajnych wytłumaczeń, bo niestety - w moim przekonaniu - sprawa jest w sposób arcybolesny prosta" - zaznaczył.

Według niego też trzeba się liczyć z tym, że zostanie opublikowany raport nt. katastrofy smoleńskiej strony rosyjskiej i jednocześnie aneks do niego z uwagami strony polskiej. "(Aneks - PAP) krytyczny, który może zwracać uwagę na inne przyczyny katastrofy, na dodatkowe okoliczności" - zaznaczył.

"Jest pytanie, czy na końcu będą te uwagi uwzględnione przez autorów dokumentu rosyjskiej, albo w jakim zakresie" - dodał.

Przypomniał, że jednocześnie polska prokuratora prowadzi śledztwo ws. katastrofy. "Podobnie zakończy się to śledztwo stanowiskiem polskiej strony w tej samej kwestii. Opinia publiczna polska, rosyjska, światowa będzie mogła porównać (...) oba dokumenty" - zaznaczył.

Powiedział też, że nie zgadza się z opinią, że rok 2011 upłynie pod "ciężarem wspomnienia katastrofy smoleńskiej". "Na pewno - i sam będę organizował - będą takie wydarzenia. Będzie rocznica. Mam umowę z panem prezydentem (Rosji - PAP) Dmitrijem Miedwiediewem, że wspólnie zorganizujemy trwałe upamiętnienie tam na miejscu katastrofy smoleńskiej. Będzie na pewno kolejna pielgrzymka rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, już może nawet nie tylko z żonami prezydentów Polski i Rosji, (...) ale być może i z prezydentami" - zaznaczył.

Dodał, że "dla zdrowia narodu trzeba się koncentrować na bieżących zadaniach, nie zapominając o dramacie". "Na pewno będzie próba instrumentalizacji tej pamięci, i tego dramatu, przez wykorzystanie go do rozgrywki politycznej w czasie kampanii parlamentarnej. Ale nie wydaje mi się, żeby to była sprawa, która mogłaby zadecydować, na kogo Polacy zagłosują" - zaznaczył.

Zaznaczył, że 2010 rok był dla Polski wyjątkowo trudnym rokiem. "Uważam, że jako kraj, jako społeczeństwo, jako państwo poradziliśmy sobie z tymi bardzo trudnymi wyzwaniami" - powiedział.

"To rzeczywiście był szczególny rok, naznaczony dwoma bardzo poważnymi katastrofami. Dramatem katastrofy smoleńskiej, gdzie zginał (...) prezydent Polski i tyle wybitnych osób polskiego życia politycznego, społecznego. I drugim dramatem, jakim była katastrofa powodzi" - zaznaczył.

Dodał, że 10 kwietnia "zmienił wiele w jego życiu". "Ale szczerze mówiąc staram się nie wracać pamięcią zbyt często do tego strasznego, czarnego dnia, tylko raczej wracam pamięcią do tego wszystkiego, co świadczyło o tym, że państwo polskie sobie potrafiło w tym szczególnie trudnym momencie poradzić" - zaznaczył.

Prezydent przyznał też, że w czasie kampanii prezydenckiej po katastrofie smoleńskiej rozważał możliwość rezygnacji z kandydowania. "Był taki moment, w którym myślałem, że może będzie trzeba zrezygnować z kandydowania do urzędu prezydenta, skoro pełnię obowiązki głowy państwa po katastrofie smoleńskiej. Tyle, że zawsze gdzieś staje pytanie - no dobrze, wypełniam swoje obowiązki, państwo polskie funkcjonuje, łącze funkcję prezydenta i marszałka Sejmu, nie kandyduję i co dalej. Kto weźmie odpowiedzialność za państwo. Tak że ten moment wahania był dosyć krótki" - zaznaczył.

Przypomniał, że w 2011 r. odbędzie się spotkanie Trójkąta Weimarskiego w Polsce z udziałem prezydenta Francji i kanclerz Niemiec. "To wszystko jest dowodem na to, że można, jeśli się chce i potrafi, wykorzystać sukces Polski z całego dwudziestolecia, ale także i ostatnich lat, na rzecz budowania mocnej pozycji naszego kraju na zewnątrz. Polska jest dzisiaj postrzegana jako kraj ewidentnego sukcesu. I z takim krajem, z prezydentem takiego kraju każdy bardzo chętnie się zbliży" - zaznaczył.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama