Wyrok uniewinniający ppłk. Marka Miłosza - pilota śmigłowca, który w 2003 r. rozbił się z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie - jest prawomocny. Takie orzeczenie wydała we wtorek Izba Wojskowa Sądu Najwyższego.
Izba Wojskowa SN, będąca instancją odwoławcza od wyroków wydanych przez sądy wojskowe, rozpatrywała apelację wniesioną przez oskarżenie.
Prokuratura oskarżała Miłosza o umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy - przez to, że nie włączył instalacji przeciwoblodzeniowej w trybie ręcznym - i nieumyślne spowodowanie wypadku.
W marcu ub. r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Miłosza, uznając, że był to wypadek, za który nikt nie ponosi odpowiedzialności.
Po ogłoszeniu wyroku Miłosz powiedział, że czuje satysfakcję, choć wcześniej odczuwał żal, "bo dlaczego tak długo to trwało". Miłosz, który w 36. Specjalnym Pułku dowodzi eskadrą śmigłowców, nie krył, że obowiązki związane z postępowaniem i procesem były dla niego dodatkowym obciążeniem.
Zapewnił, że nie ma żalu o to, że za katastrofę obwiniono tylko jego. "W wojsku i lotnictwie już tak jest, że za wszystko odpowiada dowódca załogi, tutaj nie mogę mieć pretensji" - powiedział.
Dziękował pasażerom i załodze, którzy w trakcie procesu podkreślali, że nie mają do Miłosza pretensji, lecz są mu wdzięczni za wyratowanie z opresji. "Premier i inni, którzy brali udział w tym feralnym locie, byli ze mną od początku, do dziś dostaję sms-y" - powiedział Miłosz.
"Dobrze, że udało nam się dowieść, że jestem niewinny" - zwrócił się do swojego obrońcy Andrzeja Werniewicza, któremu dziękował za bezinteresowną obronę.
Wyraził nadzieję, że nie dojdzie do kasacji, ale przyznał, że taka możliwość budzi w nim już mniejsze emocje niż zapowiedź apelacji, którą prok. Ireneusz Szeląg złożył tuż po wyroku pierwszej instancji.
"Sądząc po dzisiejszym uzasadnieniu Sądu Najwyższego, który zdemolował apelację prokuratorską, wykazał jej totalną bezzasadność, nie wiem, czy ktokolwiek z prokuratury okręgowej zdecyduje się wnieść kasację" - dodał Werniewicz.
Pytany o plany Miłosz odparł: "Pragnę latać. To jest moja pasja. Chciałbym latać tak długo, jak zdrowie pozwoli". Dziękował kolejnym dowódcom Sił Powietrznych, którzy umożliwili mu latanie po wypadku, w którym doznał urazów.(PAP)
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.