Zaprosiłem komitet protestacyjny na kolejne spotkanie we wtorek - poinformował w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski, odnosząc się do protestu medyków, którzy domagają się m.in. wyższych wynagrodzeń.
Niedzielski był w piątek gościem Radia Zet. Zapytano go m.in. o protest medyków i ich oczekiwania dotyczące wynagrodzeń.
"Komitet protestacyjny nie reprezentuje całego środowiska medycznego. To polityka szantażu, że wszyscy popierają postulaty protestujących. One są nierealne. Wystosowałem pismo z zaproszeniem na kolejne rozmowy. Spotkanie miałoby się odbyć we wtorek, musimy doprecyzować postulaty komitetu protestacyjnego - mówił Niedzielski.
Szef resortu odniósł się również do słów o odpaleniu rakiety i locie na Marsa. "Nie można przedsięwzięcia, które ma ogromny charakter, robić z dnia na dzień. Mówimy o zwiększeniu wydatków na system ochrony zdrowia o 100 mld. To założenie jest tak samo absurdalne, jak to, o czym mówiłem (jutro musimy odpalić rakietę i polecieć na Marsa)" - wyjaśnił.
Dodał, że dzisiejsze spotkanie z komitetem protestacyjnym ratowników zostało zorganizowane przez resort zdrowia. "Natomiast strona społeczna po prostu wstała i wyszła ze spotkania. To zaproszenie uwzględniało informację o roboczym charakterze rozmów. Chcieliśmy doprecyzować postulaty, które przedstawił komitet protestacyjny" - zauważył.
Minister zdrowia wytłumaczył przy tym, że premier Mateusz Morawiecki weźmie udział w spotkaniu z protestującymi, kiedy postulaty zostaną doprecyzowane. "Premier jest cały czas przeze mnie informowanych" - przekazał.
Szef resortu zdrowia mówił również o tym, że postulaty medyków zostały oszacowane przez Ministerstwo Zdrowia na 105 mld zł.
"Z postulatów wynikało, że minimalne wynagrodzenie wyniosłoby 18 tys. zł, a w tej chwili jest to 7 tys. zł. Cały budżet na służbę zdrowia wynosi 130 mld na przyszły rok, a postulaty to dodatkowe 100 mld, czyli ponad 10 proc. PKB. Jest to przeskalowanie, które wychodzi poza skalę rozsądku i rozumu" - ocenił.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.