W piątek po południu w Pradze ma dojść do spotkania minister klimatu i środowiska Anny Moskwy z jej czeskim odpowiednikiem Richardem Brabcem. Polska strona liczy, że podczas tej wizyty uda się osiągnąć ostateczne porozumienie ws. Turowa.
Polsko-czeskie negocjacje ws. kopalni Turów rozpoczęły się w czerwcu. Po 17 rundach rokowań, 30 września polski minister klimatu Michał Kurtyka poinformował, że rozmowy zakończyły się fiaskiem. Według informacji strony czeskiej nie porozumiano się w kwestii czasu obowiązywania umowy międzyrządowej. Strona polska krytykowała brak możliwości jej wypowiedzenia.
Kilka dni temu nowa szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa przekazała na Twitterze, że w piątek spotka się ze swoim czeskim odpowiednikiem Richardem Brabcem. "Mam nadzieję, że piątkowe spotkanie z Ministrem Brabcem pozwoli nie tylko wrócić do rozmów, ale doprowadzi do ostatecznego rozwiązania sporu. Polska i Czechy nie potrzebują pośrednictwa instytucji UE we wzajemnych relacjach" - pisała Moskwa.
Zgodnie z informacją przekazaną przez resort klimatu i środowiska piątkowe spotkanie w Pradze ma rozpocząć się o godz. 13.
Szefowa MKiŚ informowała w mediach, że ws. Turowa z Czechami zostało bardzo niewiele do wynegocjowania - "tylko dwa punkty" - i wydaje się, że jedno spotkanie powinno wystarczyć, by te rozmowy ostatecznie zamknąć.
Inną kwestią pozostaje podpisanie przez oba państwa wspólnej międzyrządowej umowy ws. Turowa. Od zawarcia porozumienia w tej sprawie Czesi uzależniają wycofanie skargi przeciwko Polsce z Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE).
Moskwa tłumaczyła, że według niej podpisanie umowy między Polską a Czechami przed 9 listopada od strony proceduralnej będzie trudne. "To nie jest tylko kwestia wynegocjowania tej umowy, ale całej ścieżki - to jest umowa międzynarodowa, polsko-czeska, między dwoma rządami" - mówiła.
9 listopada ma dojść do pierwszej rozprawy ws. skargi Czech przed TSUE. Moskwa informowała, że tego dnia wyrok jeszcze nie zapadnie, a ma być to wysłuchanie ekspertów.
Polska przekonywała, że wcześniejsze fiasko rozmów z Czechami miało związek m.in. ze zbliżającymi się w tym kraju wyborami parlamentarnymi. Po ich przeprowadzeniu 20 października czeskie ministerstwo środowiska zaproponowało stronie polskiej wznowienie negocjacji. Rzeczniczka resortu Petra Roubiczkova mówiła wówczas, że miało to poparcie przedstawicieli koalicji, która negocjuje powstanie nowego rządu Czech.
Dwa tygodnie temu w sprawie Turowa w Luksemburgu m.in. przed siedzibą Trybunału protestowała górnicza Solidarność. Po decyzji TSUE, który nakazał wstrzymanie działalności kopalni, związkowcy zaproponowali zamknięcie TSUE.
Czechy wniosły skargę do TSUE przeciwko Polsce w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów w lutym br. Wnioskowały też o nakazanie - w ramach środka tymczasowego - wstrzymania wydobycia w kopalni. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która - jak twierdzi Praga - zagraża dostępowi do wody mieszkańców okolicznych gmin. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z wydobyciem węgla brunatnego.
W maju TSUE, w odpowiedzi na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września unijny Trybunał postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla w kopalni.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.