11-letniego chłopca z uzbrojonym granatem w ręku napotkała policja na ulicy Lublina. Okazało się, że granat kupił dziecku jego ojczym na targach staroci. Sprawą zajmie się prokuratura.
"Granat typu F-1, z wkręconym zapalnikiem, został zabrany dziecku w celu zdetonowania na poligonie" - powiedziała w poniedziałek Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policyjny patrol napotkał 11-latka z granatem w niedzielę około południa na ul. Wyżynnej w dzielnicy Czuby. Chłopiec powiedział policjantom, że granat kupił mu ojczym na odbywających się tego dnia w Lublinie targach staroci.
Policjanci udali się do mieszkania dziecka. Jego ojczym potwierdził wyjaśnienia chłopca. Przyznał, że kupił granat na targach staroci od starszego mężczyzny. Nie przypuszczał, że granat może być niebezpieczny, bo był stary i miał zardzewiałą skorupę - tłumaczył policjantom.
Funkcjonariusze szukali na targach staroci sprzedawcy granatu, ale nie udało im się go odnaleźć.
Ojczym po przesłuchaniu został zwolniony. Policja przekazała sprawę prokuraturze.
Co najmniej 17 osób zginęło, gdy zawaliła się kopalnia koltanu, dziesiątki wciąż są pod gruzami.
Przez dwa dni jurorzy będą oceniać malunki, a w niedzielę ogłoszą werdykt.
Duchowni udadzą się do Anglii, Irlandii, Niemiec oraz Norwegii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.
Aktywiści płacą nakładane na nich grzywny i kontynuują proceder.
W ocenie ZPP obecna sytuacja związana z płacami pracowników ochrony zdrowia jest nieracjonalna.