11-letniego chłopca z uzbrojonym granatem w ręku napotkała policja na ulicy Lublina. Okazało się, że granat kupił dziecku jego ojczym na targach staroci. Sprawą zajmie się prokuratura.
"Granat typu F-1, z wkręconym zapalnikiem, został zabrany dziecku w celu zdetonowania na poligonie" - powiedziała w poniedziałek Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policyjny patrol napotkał 11-latka z granatem w niedzielę około południa na ul. Wyżynnej w dzielnicy Czuby. Chłopiec powiedział policjantom, że granat kupił mu ojczym na odbywających się tego dnia w Lublinie targach staroci.
Policjanci udali się do mieszkania dziecka. Jego ojczym potwierdził wyjaśnienia chłopca. Przyznał, że kupił granat na targach staroci od starszego mężczyzny. Nie przypuszczał, że granat może być niebezpieczny, bo był stary i miał zardzewiałą skorupę - tłumaczył policjantom.
Funkcjonariusze szukali na targach staroci sprzedawcy granatu, ale nie udało im się go odnaleźć.
Ojczym po przesłuchaniu został zwolniony. Policja przekazała sprawę prokuraturze.
Informację podał sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Rustem Umierow.
W niebo wzbiły się słupy popiołu, które osiągnęły wysokość nawet 14 kilometrów,
Do zdarzenia doszło w niedzielę w świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem