Ks. Marek Rybiński SDB został najprawdopodobniej porwany już w czwartek, lecz zamordowano go dopiero wczoraj rano. Taka jest najnowsza hipoteza na temat śmierci polskiego misjonarza w Tunezji, którą Radiu Watykańskiemu podał arcybiskup Tunisu.
Jak powiedzieli mu policjanci, o tym, że kapłana zamordowano go dopiero wczoraj, miałaby świadczyć krew, która nie zdążyła jeszcze skrzepnąć, kiedy znaleziono jego ciało. Koło drzwi natrafiono również na młotek, którym ks. Marek został zaatakowany – powiedział abp Maroun Elias Lahham, powołując się na doniesienia policji.
Katolicki hierarcha otrzymał oświadczenie tunezyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, w którym winą za śmierć polskiego misjonarza obarcza się „fanatyków chcących zagrozić bezpieczeństwu państwa”. Abp Lahham powiedział również, że dziś w południe przed jego katedrą w Tunisie odbyła się demonstracja młodych Tunezyjczyków, którzy protestowali przeciwko zamordowaniu salezjanina. Z kolei tunezyjski rząd zaapelował do ludzi wszystkich religii, aby podjęli stanowcze działania mające zapobiec podobnym aktom w przyszłości.
Dla salezjanów pracujących w Tunezji zabójstwo ks. Marka jest wielkim szokiem. Ich relacje z miejscową ludnością układały się dotąd całkiem dobrze – mówi ks. Maciej Makuła SDB z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, który pozostaje w stałym kontakcie z rodzimą wspólnotą polskiego misjonarza w Manoubie.
„W zasadzie nic nie wskazywało na to, żeby było jakieś zagrożenie, chociaż w ostatnich dniach, 31 stycznia, salezjanie na progu swojego domu znaleźli list z ostrzeżeniem: Zapłaćcie nam haracz, w przeciwnym razie będziemy zabijać – powiedział Radiu Watykańskiemu polski salezjanin. – Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście mogła to być egzekucja znana w świecie islamskim, bo docierają jeszcze dość sprzeczne informacje. Czekamy na szczegóły, na wyniki sekcji zwłok. Prokuratura w Tunisie wszczęła dochodzenie, szukają motywów tego zabójstwa” – powiedział ks. Makuła. Wspominając zamordowanego misjonarza, podkreślił, że był on osobą bardzo lubianą i podziwianą. Zawsze miał powołanie misyjne, zawsze chciał wyjechać na misje. W pierwszym roku kapłaństwa pracował w salezjańskim ośrodku misyjnym w Warszawie, gdzie przygotowywał świeckich wolontariuszy do wyjazdu na misję. Potem sam postanowił wyjechać. Wybrał Tunezję. Zajmował się pracą z dziećmi w dość dużej szkole, liczącej prawie 800 uczniów. Był również ekonomem wspólnoty. Od pewnego czasu pełnił też funkcję kapelana polonii w Tunisie, m.in. przygotowywał młodzież do bierzmowania” – mówił ks. Makuła.
Wg. PAP w liście napisano: "Uwaga Żydzi: włóżcie wszystkie pieniądze, jakie macie, do czerwonego worka i wręczcie, zanim nastanie południe, jednemu z waszych pracowników (...) Jeśli gdzieś zatelefonujecie, będzie między nami wojna na śmierć i życie" - Był na nim symbol swastyki.
Gdy 34-letni polski salezjanin nie pojawił się w piątek na porannej modlitwie, współbracia zaczęli go poszukiwać i znaleźli z poderżniętym gardłem w garażu szkoły.
Był to już drugi zakonnik zamordowany w ciągu ostatnich tygodni w Tunezji.
Władze tunezyjskie przypisują winę za śmierć polskiego księdza terrorystycznemu ugrupowaniu faszystowskiemu.
Salezjanin o. Mario Mulestagno, który znalazł 30 stycznia list z żądaniem okupu skierowany do "Żydów", uważa - jak powiedział w rozmowie z agencją AFP - że salezjanie są postrzegani przez miejscową ludność jako cudzoziemcy, a słowo "cudzoziemiec" często kojarzy się tutaj z "Żydem", co ma budzić niechęć.
Zdaniem o. Mulestagno sposób pozbawienia życia polskiego zakonnika "przywodzi na myśl metody stosowane przez islamskich ekstremistów, a w tym wypadku chodzi prawdopodobnie o naśladownictwo mające służyć prowokacji".
Rząd Tunezji oraz główny ruch islamski kraju potępiły w sobotę zabójstwo polskiego księdza i zaapelowały do duchownych tunezyjskich i społeczeństwa o potępienie morderstwa oraz podjęcie działań, które mają zapobiec powtórzeniu się tego rodzaju aktów.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.