Nie słabną wątpliwości co do szacunkowej liczby ofiar wykorzystywania nieletnich we francuskim Kościele. Komisja CIASE, której Episkopat powierzył przebadanie tej sprawy, ogłosiła wczoraj odpowiedź na zastrzeżenia, które do jej raportu zgłosiła Katolicka Akademia Francji.
Dołączono do niej ekspertyzy na temat zastosowanych przez komisję metod badań statystycznych. Zawrotna liczba 330 tys. ofiar została bowiem oszacowana poprzez ekstrapolację, wyłącznie na podstawie oświadczenia 171 osób, które przyznały w internetowym sondażu, że padły ofiarą wykorzystywania.
Ekspertyzy, o których informuje dziś dziennik Le Figaro, przygotowali specjaliści z zakresu badań statystycznych, w tym François Héran, były dyrektor Krajowego Instytutu Demografii we Francji. Do ogłoszonej przez komisję szacunkowej liczby ofiar podchodzą z wielką ostrożnością ze względu na metodę zastosowaną w sondażu. Ich zdaniem mogło dojść do znaczącego błędu w wynikach.
Przyznają oni, że z naukowego punku widzenia sama ekstrapolacja, czyli proporcjonalne pomnożenie 171 przypadków do rozmiarów całego społeczeństwa, została przeprowadzona prawidłowo. Problemem jest natomiast dobór osób, które zostały poddane badaniu jako reprezentatywna próba. Zdaniem ekspertów mogło to spowodować trudny do oszacowania błąd w wynikach.
Metoda „Access panel”, zastosowana przy doborze badanych osób „niesie ryzyko błędu oszacowania nieodłącznie związane z samą metodą, ale bez możliwości określenia jego zakresu”. Choć eksperci uznają słabość uzyskanych w ten sposób wyników, to jednak ich zdaniem rzędy wielkości wydają się mi prawdopodobne. Zalecają jednak, by w przyszłości wyniki te zostały potwierdzone przez inne badania z wykorzystaniem prób losowych.
Eksperci, krytykują też wykorzystanie w badaniach innej firmy jako podwykonawcy. Sprawiło to, że użytkownik końcowy miał ograniczony dostęp do informacji na temat obranej próby.
Innym źródłem możliwego błędu w wynikach, na który zwracają uwagę eksperci, jest „bardzo wysoki” wskaźnik braku odpowiedzi w ankietach, co ich zdaniem sprawia, że mamy do czynienia z „próbą niekontrolowaną”. Dlatego, jak piszą, nie możemy zapewnić, że nie miało to znaczącego wpływu na te szacunki.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.