Za dziesięć lat będzie o jedną trzecią mniej studentów - wieszczy "Rzeczpospolita".
Tak wynika z raportu "Demograficzne tsunami", do którego dotarła gazeta. Liczba słuchaczy spadnie w 2020 r. z obecnych 1,9 mln do ok. 1,2 mln. Prognoza uwzględnia jedynie zmniejszenie przyrostu naturalnego i na tej podstawie szacuje liczbę studentów.
Taki rozwój sytuacji oznacza kłopoty dla wielu placówek. Najbardziej dotknie to województw zachodniopomorskiego, lubuskiego i opolskiego. Te regiony nie przyciągają młodych ludzi, którzy nadal będą oblegać popularne ośrodki studenckie, takie jak Katowice, Kraków, Warszawa czy Wrocław. Przy mniejszej liczbie kandydatów, maturzyści zdecydują się zapewne na prestiżowe uczelnie.
Może to spowodować obniżenie poziomu nauczania w tych, mniej popularnych, miastach. Placówki zagrożone zamknięciem, jako jeden z elementów przyciągających nowych słuchaczy, będą nieoficjalnie lansować hasło, że u nich studiuje się łatwiej.
Już teraz niektóre uczelnie mają kłopoty z pełnym obsadzeniem miejsc, dlatego np. otwierają nowe kierunki lub oferują usługi dla innych instytucji. Ten problem dotyka bardzo mocno prywatne placówki, ponieważ większość maturzystów najpierw próbuje się dostać na bezpłatne studia, a dopiero później rozważa płatną naukę.
Szansą dla polskich uczelni za kilka lat mogą być młodzi Ukraińcy i Białorusini, lecz trzeba ich tylko do tego zachęcić - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Pozostajemy wierni zasadzie, zgodnie z którą granic nie można zmieniać siłą.
" Iran zawsze wspomagał lud Libanu i ruch oporu, i będzie to robić nadal".
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.