"Widzimy, że nie ma właściwie takiego organu, który mógłby nie być dotknięty zakażeniem koronawirusem" - stwierdził w poniedziałkowej rozmowie z Polskim Radiem 24 wiceszef resortu zdrowia Waldemar Kraska.
Wiceminister przypomniał, że początkowo specjaliści uważali, że powikłaniami pocovidowymi może zostać dotknięty jedynie układ oddechowy.
"Na dzień dzisiejszy widzimy, że nie ma właściwie takiego organu, który mógłby nie być dotknięty zakażeniem koronawirusem i nie dawać jakiś odległych powikłań" - zaznaczył.
Wymienił m.in. układ krążeniowo-naczyniowy, a także sferę psychiczną. "Te powikłania są dość różne" - powiedział. Dodał, że trudno jest dokładnie ocenić, które powikłania są po zakażeniu COVID-19, bo "cała gama tych powikłań jest bardzo duża".
Jednocześnie polityk wskazywał na konieczność działania ośrodków rehabilitacyjnych.
Odnosząc się do kwestii tzw. długu zdrowotnego spowodowanego przez pandemię, stwierdził, że "Polacy nie chcieli się badać" m.in. dlatego, że uważali, że mogą się zarazić w szpitalu.
"I w onkologii, i w innych specjalizacjach, myślę tutaj o kardiologii, ten dług zdrowotny jest bardzo duży" - powiedział. Dodał, że będzie on odrabiany w najbliższych miesiącach, a nawet w najbliższych kilku latach.
Wyjaśnił, że w wyniku przekształcania oddziałów szpitalnych w covidowe chorzy nie mogli skorzystać z pomocy, bo nie było dla nich łóżek w szpitalach.
Wiceminister zdrowia zaapelował także do Polaków, by "nie czekali aż sytuacja się uspokoi", ponieważ "w wielu chorobach czas ma ogromną rolę". "Nie przegapmy tego momentu" - stwierdził.
Mówiąc o dzieciach do piątego roku życia, zauważył, że cały czas nie ma dla nich szczepionki i jest to duże niebezpieczeństwo. Wskazywał, że ich układ immunologiczny dopiero dojrzewa i możliwe są ciężkie powikłania pocovidowe.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.