Katolikom wolno cieszyć się życiem seksualnym, które jest darem od Boga dla małżonków – przypomina w rozmowie z KAI o. Ksawery Knotz, franciszkanin i duszpasterz rodzin.
O. Ksawery Knotz jest franciszkaninem-kapucynem. Studiował w Krakowie na PAT, we Fryburgu szwajcarskim. Na KUL-u obronił doktorat z teologii pastoralnej. Specjalizuje się w duszpasterstwie rodzin. Jest redaktorem naczelnym portalu www.szansaspotkania.net, skierowanego do małżeństw, które kształtują swoje życie seksualne według nauki Kościoła katolickiego. Napisał kilka książek o tematyce seksualnej, m.in.: „Seks jest boski, czyli erotyka katolika” i „Seks jakiego nie znacie”.
Oto pełna treść rozmowy:
KAI: Skąd u Ojca zainteresowanie tematyką seksu w duszpasterstwie?
– W pewnym momencie zauważyłem, że tą dziedziną trzeba się koniecznie i jak najszybciej zająć. Jeśli mam wytłumaczyć małżeństwom, które do mnie przychodzą, o co tak naprawdę Kościołowi chodzi w jego wymaganiach, to muszę im pokazać, czym jest miłość także w kontekście seksualnym, rozbrajając wiele uprzedzeń i stereotypów, które się nagromadziły. Muszę także uspokoić małżonków, którzy często mówią: wolimy nie wiedzieć, bo jak się dowiemy, że jeszcze czegoś nie wolno, to nie damy już sobie rady.
Zyskał Ojciec miano „twórcy katolickiej Kamasutry”.
– Zdaję sobie sprawę, że media potrzebują ciekawych tytułów i tworzą swoją rzeczywistość. W realu nie jestem żadnym twórcą Kamasutry, ale pozytywne mówienie o życiu seksualnym tak się niektórym kojarzy.
Na pewno każdy przyzna, że seks jest boski, ale czy każdy rozumie to tak samo jak Ojciec?
– Każdy pod słowo „Bóg” podkłada swoją wizję Pana Boga i podobnie wieloznaczne jest słowo „seks”. Natomiast moja perspektywa życia seksualnego jest perspektywą małżeńską, a Bóg jest Bogiem chrześcijańskim.
W takim razie boski, to znaczy jaki?
– Trzeba odkryć sakrament małżeństwa jako sakrament więzi. W czasie udzielania sobie nawzajem tego sakramentu mężczyzna i kobieta zapraszają Boga w więź jaką tworzą ze sobą, w nią Bóg się wciela. A jeśli Chrystus jest w tej więzi obecny, to jest obecny we wszystkim co razem robią: rozmawiają, sprzątają, pomagają sobie, wspierają się, ale też się pieszczą, współżyją seksualnie. To jest więź ludzka – i duchowa i cielesna – i w tak rozumianej więzi jest obecny Chrystus.
Po opublikowaniu niedawno raportu, że ¼ Polaków jest niezadowolonych z seksu, jeden z seksuologów stwierdził: „Jak mamy być z seksu zadowoleni, kiedy uprawiamy go pod kołdrą, po bożemu i przy zgaszonym świetle. Patrzymy na seks z perspektywy tego, jak jest widziany przez Kościół”. Jak jest tak naprawdę z tym spojrzeniem Kościoła? Ojciec mówi, że seks wcale nie musi odbywać się przy zgaszonym świetle, może być frywolny, a jednocześnie bezgrzeszny.
– No bo taki może być. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, którzy poprzez swoje ciała tworzą widzialny znak niewidzialnej łaski i którzy się kochają tak, że chcą być ze sobą do końca życia i tą miłość okazują sobie poprzez współżycie seksualne. Jest rzeczą zupełnie nieważną, czy to będzie pod kołdrą, czy na kołdrze, czy po ciemku, czy w świetle.
Czy jest jakaś granica, której przekroczyć nie wolno?
– Chodzi o to, żeby najpierw uświadomić sobie, że więź małżeńską nieustannie się buduje, tworzy. Akt małżeński, bardzo ważny czas intymności, porusza bardzo głębokie struny w sercu człowieka. To spotkanie małżonków w ich kobiecości i męskości dorasta do miłości w sensie daru dla drugiego człowieka, a opiera się na bezwarunkowym szacunku dla ludzkiego ciała, takim jakim ono jest – męskim i kobiecym. Istotny jest kontekst życia seksualnego, aby seksualność nie była oderwana od całego bogactwa osoby – budowania więzi, miłości, odpowiedzialności za drugiego człowieka, często od szacunku dla naturalnego rytmu płodności kobiety. A często także od wspólnoty małżeńskiej, która zakłada trwałość i wierność. W tym kontekście szukanie przyjemności, uatrakcyjnienia współżycia nie jest związane z wykorzystywaniem drugiej osoby, a granicę, że za dużo jest techniki, małżonkowie sami wyczują. Dlaczegóżby nie eksperymentować? Jest jakiś stereotyp, że katolikom nie wolno się cieszyć życiem seksualnym i się go uczyć, seks ma być jakiś odrealniony. Wcale nie.
Odkrywanie tej różnicy następuje obecnie coraz wcześniej. Już nawet gimnazjaliści w pierwszych klasach mają swoje doświadczenia.
– Świat się tak bardzo „rozseksualizował”, że ludzie zaczynają szukać fascynacji seksualnych bardzo szybko i przychodzi im coraz łatwiej podejmować współżycie seksualne. Często podejmują je ludzie niedojrzali i jeszcze niezdolni do miłości rozumianej jako odpowiedzialność za drugą osobę. I taki człowiek, decydując się na seks bardzo wcześnie, wchodzi na swego rodzaju pole minowe, które może mu i drugiej osobie bardzo dużo w życiu popsuć.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.