Szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. - poinformowała PAP dyrektor biura prasowego Kancelarii Joanna Trzaska-Wieczorek.
Jak dodała, po zakończeniu audytu powstanie dokument i jego ustalenia będą mogły zostać podane do publicznej wiadomości. Audyt - zaznaczyła Trzaska-Wieczorek - będzie przeprowadzony przez "osobę z zewnątrz". Kancelaria Prezydenta zwraca uwagę, że nie chodzi o audyt samej decyzji ówczesnego prezydenta, ale przygotowania projektu decyzji, co leży w gestii prezydenckich ministrów.
W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - Marcin Dubieniecki - założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk potwierdził w poniedziałek, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do prokuratora generalnego w sprawie S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki.
Kownacki powiedział w poniedziałek PAP, że nie będzie komentował tej sprawy. Cytowany przez portal gazeta.pl Duda mówił z kolei, że nie pamięta sprawy ułaskawienia Adama S.
Adam S. był skazany na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny oraz 120 tys. zł zwrotu wyrządzonej szkody. Ułaskawienie nastąpiło 9 czerwca 2009 r. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Dubienieckim.
Prokurator generalny w 2009 r. nie widział żadnych przesłanek, by ułaskawiać Adama S. - poinformował rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk. Procedurę ułaskawieniową wobec Adama S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na temat skazanego, którego chce ułaskawić; prasa wyliczyła, że w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego takich spraw było 18 z ogólnej liczby prawie 2 tysięcy spraw.
Zwykły tryb polega na tym, że skazany zwraca się o opinię ws. ułaskawienia do sądu, który go skazał. Gdy opinia sądu jest pozytywna, sprawa trafia do Prokuratora Generalnego, a potem - do prezydenta, który wydaje w tej sprawie ostateczną i nieodwołalną decyzję. Może zmniejszyć lub zawiesić wyrok albo nawet zarządzić zatarcie skazania w rejestrze karnym.
"Postępowanie (ws. Adama S. - PAP) zainicjowało pismo od ministra Dudy, nadzorującego w Kancelarii Prezydenta sprawy ułaskawieniowe. 24 lutego 2009 r. napisał on do prokuratora generalnego (był nim wtedy Andrzej Czuma - PAP), że wpłynął wniosek Adama S. z prośbą o ułaskawienie i zwrócił się do prokuratury o informacje na temat prowadzonych tam postępowań przeciwko tej osobie" - relacjonował PAP Martyniuk.
Według Martyniuka w maju 2009 r. ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zwrócił się do prokuratora generalnego z informacją o wszczęciu w Kancelarii postępowania ułaskawieniowego wobec Adama S. i poprosił o zaopiniowanie tego wniosku. Martyniuk potwierdził, że w piśmie Kownackiego była prośba, aby nie zwracać się w tej sprawie o opinie do sądów, które orzekały w sprawie S.
"Opinia prokuratury co do ułaskawienia Adama S. była negatywna. Prokurator generalny nie dostrzegał żadnych przesłanek przemawiających za wydaniem aktu łaski" - powiedział PAP rzecznik prokuratury, zastrzegając zarazem, że prezydent podejmując własną decyzję o ułaskawieniu, nie jest tą opinią związany.
Według mediów wspólnik Dubienieckiego był skazany za to, że kilka lat oszukiwał urząd skarbowy i PFRON. Za podpisy pod fikcyjnymi listami obecności miał wypłacać kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł, poświadczając w ten sposób nieprawdę - ich rzekomą pracę w jednej z firm w Kwidzynie. Wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa stracił co najmniej 30 tys. zł. Według "Gazety Wyborczej" w śledztwie i przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina.
Znów próbuje się podjąć bez żadnych podstaw akcję obrażania pamięci Lecha Kaczyńskiego - tak skomentował sprawę Jarosław Kaczyński. Prezes PiS był pytany na konferencji prasowej, czy w tej sprawie widzi konflikt interesów oraz o fakt, że Lech Kaczyński nie zasięgnął w sprawie Adama S. opinii sądu.
"Jestem naprawdę zdumiony, w każdej sytuacji, a w szczególności niedługo przed 10 kwietnia, znów próbuje się podjąć bez żadnych podstaw - bo nie ma najmniejszych podstaw ku temu - akcję dyfamacyjną, akcję obrażania pamięci świętej pamięci prezydenta Rzeczypospolitej, mojego brata" - odpowiedział Kaczyński. Jak dodał, "to jest po prostu haniebne".
Z kolei rzecznik PiS Adam Hofman, odnosząc się do ułaskawienia S. oświadczył, że "wszystko było zgodnie z bardzo surowymi, przyjętymi przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, kryteriami i zasadami".
Zaznaczył, że w tej sprawie prezydent "polegał także, a może przede wszystkim na opinii swoich urzędników, pana ministra (Andrzeja) Dudy i innych". Hofman dodał, że "ta sprawa była przygotowana zgodnie z tymi kryteriami".
Hofman podkreślał podczas konferencji prasowej, że Adam S. był skazany na karę w zawieszeniu, "spłacił wszystkie zobowiązania (...), prowadził działalność charytatywną, zatrudniał osoby niepełnosprawne". "Więc te kryteria, ostre kryteria świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego zostały przez ministrów, którzy to przygotowywali uwzględnione i w ten sposób przedstawione panu prezydentowi" - przekonywał rzecznik PiS.
W jego ocenie, "należy ubolewać, że z tej sprawy (...) robi się dziś taką kampanię przeciwko świętej pamięci Lechowi Kaczyńskiemu". Rzecznik, powołując się na słowa byłego prezydenckiego ministra Andrzeja Dudy, zaznaczył, że w tej sprawie "nigdzie nie pojawiło się nazwisko pana Marcina Dubienieckiego".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.