Zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze podczas pogrzebu, w którym uczestniczyli przeciwnicy talibów z pasztuńskich plemion. Do zamachu doszło w środę na północnym zachodzie Pakistanu w pobliżu Peszawaru. Zginęło co najmniej 31 ludzi, a ponad 32 jest rannych.
Zamachowiec wmieszał się w tłum żałobników podczas pogrzebu żony członka pasztuńskiej starszyzny plemiennej sprzyjającego rządowi, a następnie zdetonował ukryte na sobie ładunki wybuchowe. Na razie nikt nie przyznał się do zamachu. Według policji w pogrzebie uczestniczyło 300 ludzi.
"Ludzie zebrali się i właśnie rozpoczęli modlitwę, kiedy podszedł do nich chłopak i wysadził się" - mówi świadek.
Lider starszyzny, którego żona miała być pochowana, współpracuje z prorządowymi milicjami. Nie wiadomo, czy ucierpiał wskutek wybuchu.
Do ataku doszło dzień po tym jak rebelianci zdetonowali samochód-pułapkę na stacji benzynowej w Fajsalabadzie zabijając co najmniej 25 ludzi i raniąc 125. Do ataku przyznali się pakistańscy talibowie, którzy walczą przeciwko wspieranemu przez USA rządowi w Islamabadzie.
W Pakistanie doszło w ostatnich latach do serii zamachów bombowych, zwłaszcza na północnym zachodzie kraju przy granicy z Afganistanem, gdzie wojsko walczy z powiązanymi z Al-Kaidą talibskimi rebeliantami.
Możliwe, że dojdzie niebawem do spotkania Franciszka z Karolem III
To jeden z najniebezpieczniejszych dla chrześcijan obszarów na świecie.
Opiekujący się dzieckiem ojciec - prokurator miał pół promila alkoholu.