W następstwie trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii zginęło i zaginęło ponad 1800 osób - podała w sobotę agencja AFP, powołując się na prowizoryczne obliczenia japońskiej policji i swoje własne.
Wcześniej tego dnia japońska policja podawała, że ofiar śmiertelnych jest 685, a 643 osoby uważa się za zaginione.
Tymczasem władze dotkniętej kataklizmem tsunami prefektury Miyagi poinformowały w sobotę, że nie można się doliczyć 9500 mieszkańców miejscowości Minamisanriku - podała na stronie internetowej japońska telewizja NHK .
To, jak pisze agencja Kyodo, ponad połowa 17-tysięcznej ludności tej miejscowości.
Władze potwierdziły też ewakuację ok. 7500 mieszkańców.
Prefektura Miyagi to najbardziej zniszczony obszar. Tu leży Sendai - miasto, które znalazło się najbliżej epicentrum trzęsienia ziemi, i to zarówno pierwszego wstrząsu, jak i kolejnych. Mówiono o 200-300 ciałach, które tsunami wyrzuciło na plaże w Sendai, a do których nie ma dostępu ze względu na wodę.
W Japonii nadal powtarzają się wstrząsy wtórne. Około 14:00 doszło do dwóch kolejnych: o sile 6 i 5 st.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.