Gdy Jan Paweł II mówił o potrzebie nowej ewangelizacji, Kościół w Polsce miał już gotowe narzędzie. Ale nie potrafiliśmy z niego skorzystać.
Gdy w 1979 roku Jan Paweł II mówił w Nowej Hucie o potrzebie, także w Polsce, nowej ewangelizacji, wielu zastanawiało się o co chodzi. Miliony na spotkaniach z papieżem, setki tysięcy pielgrzymujących, pełne seminaria, wysoka frekwencja na niedzielnych mszach, niemalże sto procent ochrzczonych. Z dumą mówiliśmy o chrześcijańskich korzeniach i kulturze. Niewielu zdawało sobie sprawę z drzemiącego gdzieś głęboko kryzysu. Ten tlił się podskórnie, z czasem przybrał postać tak zwanej pełzającej laicyzacji, by – w ostatnich latach – ujawnić się na wielu płaszczyznach. Dziś już nikt nie pyta o co chodzi z nową ewangelizacją, ale co się stało z Kościołem w Polsce.
Odpowiedź jest złożona. Dla ideologów oblężonej twierdzy kryzys jest konsekwencją ataku na Kościół i wartości chrześcijańskie. Socjologowie z kolei od lat wskazywali na dwie obserwowane w polskiej religijności kategorie: życia i narodu. Pierwszą (pod koniec lat osiemdziesiątych około trzydzieści procent badanych) tworzyli żyjący Ewangelią na co dzień. Dla pozostałych chrześcijaństwo było nośnikiem polskich tradycji i formą sprzeciwu wobec realnego socjalizmu. Ci zaczęli odchodzić gdy można go było wyrazić w inny sposób. Trudno nie przyznać racji wskazującym na niebezpieczeństwo położenia akcentu na religijność masową. Wreszcie, na koniec, przekonaliśmy się, że sama religia w szkole nie zatrzymała młodych w Kościele. To są, w skrócie, praprzyczyny. Inne czynniki, jak chociażby głośnie skandale nadużyć, procesy jedynie przyspieszyły.
Dziś już mało kto pamięta, że papieskie wołanie o nową ewangelizację w Polsce nie było nowością. Inspirowany adhortacją Pawła VI „Evangelii nuntiandi” ksiądz Franciszek Blachnicki już w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku opracował i ogłosił plan wielkiej ewangelizacji „Ad Christum Redemptorem”. Jego narzędziem miał być między innymi nakręcony na podstawie Ewangelii według świętego Łukasza film i powołana w ramach Ruchu Światło-Życie specjalna, istniejąca zresztą do dziś, diakonia. Można zatem powiedzieć, że w momencie, gdy Jan Paweł II mówił o potrzebie nowej ewangelizacji, Kościół w Polsce miał już gotowe narzędzie. Nie potrafiliśmy jednak z niego skorzystać gdyż żyliśmy w szklanej bańce, utwierdzając się w przekonaniu, że ewangelizacji potrzebuje zgniły Zachód.
Na jedną z ostatnich wypowiedzi księdza Blachnickiego warto zwrócić uwagę. Kilka miesięcy przed śmiercią rozmawiano z nim o planach wielkiej ewangelizacji. Gdy polscy rozmówcy mówili o trudnościach, związanych z realizacją Planu, ten zapytał o animatorów. „Ilu ich macie? A co zrobicie, gdy jednego dnia zgłosi się do małych wspólnot sto tysięcy osób?”
Dlaczego pytanie Ojca Franciszka jest tak ważne. Bo ewangelizacja wtedy jest skuteczna, gdy prowadzi do wspólnoty uczniów. W niej ci, którzy przyjęli Jezusa jako Pana, czyli podjęli osobistą decyzję, mają dojrzewać w wierze, a animatorzy mają im w tym towarzyszyć. Być świadkami i wspomagać w rozeznaniu. Bez nich, bez środowiska wzrostu w wierze, ewangelizacja nie będzie skuteczna. Ilu takich animatorów mamy w naszych parafiach…?
Istnieje realna pokusa podjęcia na szeroką skalę różnego rodzaju działań, zmierzających do tak zwanego poszerzenia bazy. Kilkutygodniowe czy nawet roczne kursy, nowe specjalizacje na wydziałach teologicznych i tym podobne inicjatywy. By się jej oprzeć warto zwrócić uwagę na warunek, jaki papież Franciszek postawił temu, kto ma zostać ustanowiony katechistą. „Sam był katechizowany”. W praktyce Ruchu Światło-Życie animatorem może zostać ten, kto przeszedł tak zwaną formację podstawową. Przy czym od dłuższego już czasu podkreśla się, że nie chodzi o tak zwane zaliczanie poszczególnych stopni, ale o proces dojrzewania w wierze. Ten proces trwa kilka lat i związany jest nie tylko z rekolekcjami wakacyjnymi. Także, a może nawet przede wszystkim, z całoroczną formacją w małej wspólnocie uczniów. Jeżeli w praktyce parafialnej od czegoś trzeba zacząć, to właśnie od takiej małej wspólnoty. Nie próbując przyspieszać procesu wzrostu. Gdy oni dojrzeją, za kilka lat, będzie można myśleć o ewangelizacji całej parafii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.