6 osób zabitych, 9 rannych i 16 zaginionych - to najnowszy bilans katastrofy we włoskich Dolomitach, gdzie w niedzielę w masywie Marmolada oderwał się ogromny fragment lodowca i runął na wspinaczy. Ratownicy podkreślają, że liczba ofiar śmiertelnych wzrośnie. Wśród zabitych zidentyfikowano dotąd trzech Włochów i obywatela Czech.
Ansa poinformowała, że wśród zaginionych są Włosi, Niemcy, Czesi i Rumuni.
Włoska agencja podała także, że identyfikacja ofiar jest bardzo trudna ze względu na stan ciał zmiażdżonych przez kawałki bloku lodu, który runął wraz z fragmentami skał w prędkością około 300 kilometrów na godzinę. W niektórych przypadkach potrzebne będą badania DNA.
Na parkingach, jak ustaliły miejscowe służby, stoi 16 samochodów, których właściciele nie wrócili ze wspinaczki. Rejestracje tych aut pomogą policji w ustaleniu pochodzenia ofiar i zaginionych.
Teren poszukiwań w miejscu, gdzie runął fragment lodowca, czyli serak, jest ogromny. Akcję ratunkową utrudnia ryzyko jego dalszego rozpadu z powodu wysokich temperatur.
Eksperci nie mają wątpliwości: przyczyną tragedii jest klimat, który wyrwał się spod kontroli - podkreśla w poniedziałek dziennik "La Repubblica".
"La Stampa" pisze w tytule relacji z Trydentu: "Piekło lodowca".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.