Dwa pożary, które rozgorzały w piątek w hrabstwie Siskiyou w stanie Kalifornia w USA, strawiły obszar wielkość łącznie blisko 3 tys. hektarów i wymusiły ewakuację tysięcy mieszkańców. Gubernator Gavin Newsom ogłosił tam stan wyjątkowy.
Szybko rozprzestrzeniający się pożar "Mill Fire" wybuchł w piątek w miejscowości Weed i strawił do soboty ok. 1650 hektarów. Spowodował ewakuację tysięcy mieszkańców. Niektórzy doznali obrażeń.
Według stanowego Departamentu Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (DFFP) pożar opanowano w ok. 20 proc. Ogień zniszczył blisko 100 domów itp. obiektów.
Newsom ogłosił w hrabstwie zamieszkałym przez 44 tys. ludzi stan wyjątkowy. Umożliwi to dostęp do pomocy federalnej.
"Biuro gubernatora podało, że ogień spowodował obrażenia mieszkańców i przerwy w dostawie prądu, zniszczył domy i zmusił tysiące ludzi do ewakuacji. Zdaniem lokalnych urzędników mieszkańcy powinni przez co najmniej kilka dni pozostać z dala od ewakuowanych obszarów" - pisał Reuters.
Burmistrz Weed, Kim Greene, powiedział "Los Angeles Times", że pożar wybuchł w tartaku.
Jednocześnie drugi pożar, Mountain Fire, rozprzestrzenia się w miejscowości Gazelle, odległej o 16 km od Weed. W sobotę był opanowany tylko w 5 proc. Strawił ok. 1375 hektarów.
Kapitan Robert Foxworthy z DFFP wyjaśnił "LAT", że oba pożary podsycają porywiste wiatry, wysokie temperatury, niska wilgotność i susza.
"Naukowcy stwierdzili, że jest to 22-letni, najbardziej suchy okres od co najmniej 1200 lat. W ich ocenie zmiany klimatyczne nasiliły dotkliwość megasuszy" - podkreślił "LAT".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.