Inwazyjne osy w Australii znalazły sposób, by w walce o pożywienie poradzić sobie z mrówkami. Chwytają mrówki swoimi żuwaczkami, odlatują z dala od źródła pożywienia i tam zostawiają konkurentów - informują naukowcy w najnowszym numerze pisma "Biology Letters".
To zaskakujące i dotychczas nieznane zachowanie zarejestrowali naukowcy z Victoria University w Melbourne, którzy nagrywali interakcje pomiędzy mrówkami, zamieszkującymi od zawsze lasy południowej części Australii, a inwazyjnym gatunkiem os Vespula vulgaris.
W dotychczasowych zmaganiach os i mrówek, przewagę miały mniejsze, ale waleczniejsze insekty.
Vespula vulgaris figuruje na liście 100 najgorszych gatunków inwazyjnych i osiąga największe zagęszczenie w lasach południowej Australii, gdzie jedynymi godnymi konkurentami w walce o pożywienie są mrówki. "Mimo że dwieście razy mniejsze, mrówki są w stanie bronić swoich interesów rzucając się na osy, spryskując je kwasem i gryząc je. W końcu osy stają się na tyle sfrustrowane, że łapią mrówki, wyrzucają je z dala od pożywienia i wracają dokończyć posiłek. Ta strategia działa" - mówi autor obserwacji dr Phil Lester.
Naukowcy zaobserwowali ponadto, że wraz z rosnącą liczbą mrówek zwiększa się częstotliwość "porwań" oraz odległość, na jaką osy zabierają swoich zakładników.
Choć w wyniku takiej podróży mrówki zazwyczaj nie ponoszą uszczerbku na zdrowiu, są tak oszołomione, że często nie wracają już w to samo miejsce.
Co więcej, okazuje się, że mrówki mogą tak naprawdę pomagać osom, naprowadzając je na pożywienie.
"Osy zdają się słyszeć komunikację mrówek. Nerwy zlokalizowane w ich czułkach rejestrują feromony lub związki chemiczne wydzielane przez mrówki w celach komunikacji" - wyjaśnia dr Lester.
Gdy osy "zwęszą" pokarm, przybywają na miejsce i modyfikują swoje zachowania w zależności od poziomu konkurencji. Zdaniem badaczy, ta umiejętność pomaga zrozumieć, dlaczego ten gatunek os radzi sobie tak dobrze.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.