Tylko kilka krajów UE chce przyjąć uchodźców libijskich znajdujących się na Malcie. Jeszcze trudniejszy problem stanowi 25 tys. Tunezyjczyków na włoskiej wyspie Lampedusa - im, w przeciwieństwie do Libijczyków, nie przysługuje status uchodźcy.
Włochy zostały same, po co nam być w UE - powiedział w poniedziałek w Luksemburgu włoski minister ds. wewnętrznych Roberto Maroni, reagując w ten sposób na postawę innych unijnych państw, które nie chcą przyjąć Tunezyjczyków, przedostających się na włoską Lampedusę.
Rzym chce wydawać Tunezyjczykom wizy Schengen, by wyjechali do innych państw. Paryż, Berlin i Wiedeń protestują przeciwko takiemu rozwiązaniu.
"Poprosiliśmy o solidarność, a powiedziano nam - to wasz problem. Włochy zostały same, w tej sytuacji zastanawiam się, czy to ma sens pozostawać w UE" - powiedział minister Maroni.
Problem imigrantów z Afryki Północnej to główny temat poniedziałkowego posiedzenia ministrów spraw wewnętrznych państw UE. Od początku roku na włoską wyspę Lampedusa przybyło ponad 20 tys. Tunezyjczyków. Na Malcie z kolei przebywa ponad 800 uchodźców z Libii.
Zarówno Rzym, jak i Valletta zaapelowały do partnerów z UE o solidarność. O ile jednak Libijczykom na Malcie należy się status uchodźcy i kilka krajów UE już zadeklarowało wstępnie wolę ich przyjęcia, to Tunezyjczycy na Lampedusie są w większości nielegalnymi imigrantami ekonomicznymi i zdaniem partnerów w UE powinni wrócić do Tunezji. Ponadto dyplomaci wskazują, że znacznie większym ciężarem jest 800 imigrantów dla maleńkiej 400-tysięcznej Malty, niż 25 tys. dla 60-milionowych Włoch.
Nie wiadomo jednak, czy UE uda się "rozdzielić" między siebie nawet tak małą - jak na 500-milionową populację Unii - liczbę 800 imigrantów libijskich. Liczy na to, jako na wynik poniedziałkowych rozmów, węgierska prezydencja. Na razie, jak ujawniły węgierskie źródła dyplomatyczne, zgłosiły się Niemcy (wstępnie mówią o stu), Szwecja, Belgia oraz - "by pokazać dobry przykład" - Węgry (sprawują obecnie przewodnictwo w Radzie). Polska wstępnie deklaruje gotowość przyjęcia kilku-kilkunastu uchodźców z Libii.
Premier Silvio Berlusconi, który w sobotę odwiedził Lampedusę, porównał sytuację na wyspie do "ludzkiego tsunami". "Dziś zobaczymy, czy Europa jest zjednoczona i solidarna, czy też istnieje tylko Europa geograficzna" - powiedział w Luksemburgu przed rozpoczęciem posiedzenia Rady włoski minister ds. wewnętrznych Roberto Maroni.
Rzym zadeklarował, że będzie przyznawał tymczasowe prawo pobytu imigrantom, co pozwoli im przemieszczać się w całej strefie Schengen. Natychmiast zaprotestowali sąsiedzi, a zwłaszcza Francja, Niemcy i Austria, zapowiadając, że wówczas przywrócą kontrole na granicach. Tłumaczą, że Włochy łamią porozumienie Schengen przyznając wizy Tunezyjczykom, którzy nie mogą skorzystać ze statusu uchodźców, od kiedy w lutym upadł reżim Ben Alego.
"Nie zgodzimy się, by liczni imigranci ekonomiczni przybywali do Europy przez Włochy" - powiedział w Luksemburgu niemiecki minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich. "Pozwolić na wjazd osobom, które nie mogą się wyżywić z własnych środków i które nie mogą udowodnić, że mają środki, to jak przygotowanie terenu pod przestępczość i jako minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo, nie mogę na to pozwolić" - powiedziała austriacka minister Maria Fekter.
Przyjmowanie obywateli z państw trzecich należy do kompetencji narodowych. Według unijnych regulacji, to kraj, przez którego granicę imigrant dotarł do UE powinien zająć się także procedurą ws. ewentualnego udzielenia statutu uchodźcy, co stawia w gorszej pozycji kraje na peryferiach UE.
Poza imigrantami, którzy już przybili do wybrzeży UE, wyzwaniem jest też około 430 tys. uchodźców z Libii, którzy przed przemocą uciekli do Tunezji i do Egiptu.
W liście do państw członkowskich komisarz ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem zaapelowała do krajów UE o więcej solidarności. Zaproponowała też zwiększenie funduszy dla unijnej agencji Frontex, która od początku roku 2011 prowadzi operację Hermes, pomagającą Włochom w kontrolowaniu statków z imigrantami i uchodźcami. Ponadto w ramach pomocy Rzymowi Europol wysłał do Włoch swych ekspertów, którzy mieliby pomóc władzom w zwalczaniu możliwych siatek przestępczych.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.