Zanim Jewgienij Prigożyn zrezygnował z marszu swojej Grupy Wagnera na Moskwę, rosyjskie służby specjalne groziły zrobieniem krzywdy rodzinom jej wyższych rangą dowódców - podał w poniedziałek dziennik "Daily Telegraph", powołując się na brytyjskie źródła bezpieczeństwa.
Według tych źródeł, oddziały Grupy Wagnera liczyły tylko 8 tys. najemników, a nie 25 tys., jak twierdziły, i prawdopodobnie skazane były na porażkę przy jakiejkolwiek próbie zdobycia rosyjskiej stolicy.
Jak zauważa "Daily Telegraph", jedna i druga informacja może być kluczem do zrozumienia, dlaczego Prigożyn w sobotę w sytuacji, gdy jego najemnicza armia była w odległości kilku godzin marszu od Moskwy, niespodziewanie zdecydował się wstrzymać ruch wojsk. Zgodnie z zawartym porozumieniem, w którym miał pośredniczyć Alaksandr Łukaszenka, w zamian za wyjazd Prigożyna na Białoruś rosyjskie władze wycofały zarzut zdrady stanu.
Cytowane źródła wywiadowcze uważają też, że rosyjskie władze będą próbowały teraz włączyć bojowników Grupy Wagnera do regularnej armii, tak aby odsunąć dowódców tej formacji.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.