Na parkingu kliniki aborcyjnej w amerykańskim El Paso znaleziono szczątki nienarodzonego dziecka.
Makabrycznego znaleziska dokonał mieszkaniec sąsiedztwa ośrodka, wykonującego aborcje do 15 tygodnia ciąży. Jego pies wywęszył coś, co okazało się być rozerwanymi nóżkami i rączkami wielkości monety 10-centowej. Były też inne fragmenty zakrwawionej tkanki. Mężczyzna zaalarmowała jedną z organizacji obrońców życia. Jej działacz Gaby Federico przybył na miejsce w Wielki Piątek około godz. 9.00 rano. Kilka godzin później parking został otoczony kordonem policji. Funkcjonariusze przesłuchiwali pracowników kliniki. Ocenili, że zabite dziecko miało 9-12 tygodni. Według byłej szefowej innej kliniki aborcyjnej Abby Johnson, śmierć maleństwa spowodowało urządzenie próżniowe, które wysysa dziecko łona matki. Ostatecznie jednak policja odmówiła kontynuacji dochodzenia, ponieważ doszła do wniosku, że przerażające znalezisko to pozostałości po aborcji, a ta jest w USA legalna.
Katolicki biskup El Paso Armando Achoa poprosił policję o wydanie szczątków dziecka w celu jego pochówku, ale wniosek ten został odrzucony. Maleńkie ciało trafiło w ręce pracowników Departamentu Zdrowia, którzy orzekli, że aborcja została dokonana „poprawnie.
Zdjęcia znalezionych szczątków znajdziesz tu. Uwaga, obrazy te są drastyczne!
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.