Swoisty kult osoby Jana Pawła II rozpoczął się w Polsce jeszcze za życia Papieża. Nie miał jednak wiele wspólnego z chrześcijaństwem. – Kult uprawniony będzie dopiero po beatyfikacji – mówi biskup Tadeusz Pieronek.
Prywatnie można, publicznie – nie
Przepisy kościelne są nieubłagane. Kanon 1187 Kodeksu Kanonicznego mówi wyraźnie: „Kult publiczny można oddawać tylko tym sługom Bożym, którzy autorytetem Kościoła zostali zaliczeni w poczet Świętych lub Błogosławionych”.
Mówiąc prosto: przed wyniesieniem na ołtarze żadnemu zmarłemu człowiekowi nie można oddawać publicznej czci. Nawet, jeżeli jest nim sam papież. Dlatego dopiero podczas ceremonii beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych odsłaniany jest portret nowego błogosławionego lub świętego, ogłaszany jest dzień jego liturgicznego wspomnienia i od tego dnia można odmawiać specjalną modlitwę za wstawiennictwem wyniesionego na ołtarze.
Przed oficjalnym uznaniem świętości Kościół zezwala jednak na tak zwany kult prywatny kandydata na ołtarze.
Tak czyniła między innymi siostra Marie Simon-Pierre, francuska zakonnica cierpiąca na Parkinsona. Po śmierci Jana Pawła II zaczęła się modlić za jego wstawiennictwem o uzdrowienie z choroby. Gdy dwa miesiące później jej dolegliwości w niewytłumaczalny dla lekarzy sposób ustąpiły, uznano to za cud. I przypisano go Janowi Pawłowi II, co otworzyło drogę do jego beatyfikacji.
O uzdrowienie z choroby prosiło zmarłego Papieża wiele osób na całym świecie. Jedną z nich była Irena Zygarłowska z podpoznańskiego Baranowa. „Przed operacją modliłam się o Boże miłosierdzie i prosiłam o wstawiennictwo Ojca Świętego. Jestem przekonana, że dzięki tym modlitwom zostało mi darowane życie” – opowiadała kilka lat temu pani Irena.
W dniu pogrzebu Jana Pawła II jej mąż zainicjował w Baranowie budowę pomnika Bożego Miłosierdzia. Gdy pani Irena przeszła pomyślnie skomplikowaną operację neurochirurgiczną, budowa monumentu stała się również formą podziękowania za jej powrót do zdrowia.
Świętość możliwa
Co oznacza kult świętych i błogosławionych? I jakie znaczenie ma dla katolików? „Ich przykład jest natchnieniem dla Kościoła w jego drodze do Ojca” – wyjaśnia sucho Katechizm Kościoła Katolickiego.
– Święci i błogosławieni są dla nas pomocą, bo pokazują nam, jak żyć po chrześcijańsku, jak to nasze życie układać, aby było miłe Panu Bogu – tłumaczy biskup Pieronek. – Im, czyli świętym, przecież to się udało – dodaje.
Ale po co modlić się za ich wstawiennictwem? Czy nie wystarczy zwracać się bezpośrednio do Boga?
Katechizm Kościoła, powołując się na soborową konstytucję „Lumen gentium”, odpowiada: „Ponieważ mieszkańcy nieba, będąc głębiej zjednoczeni z Chrystusem, jeszcze mocniej utwierdzają cały Kościół w świętości... nieustannie wstawiają się za nas u Ojca, ofiarując Mu zasługi, które przez jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi, Jezusa Chrystusa, zdobyli na ziemi... Ich przeto troska braterska wspomaga wydatnie słabość naszą”.
– Święci, nim trafili na ołtarze, żyli przecież na ziemi. Niektórzy dla wiary oddali swoje życie, inni świadczyli o niej heroizmem w wykonywaniu zwykłych, codziennych obowiązków – tłumaczy biskup Pieronek. – Oni pokazują nam, że świętość jest możliwa dla każdego. I tym pociągają nas ku niebu – dodaje.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o jeszcze jednym aspekcie kultu świętych: „Nie tylko jednak ze względu na sam ich przykład czcimy pamięć mieszkańców nieba, ale bardziej jeszcze dlatego, żeby umacniała się jedność całego Kościoła w Duchu przez praktykowanie braterskiej miłości. Bo jak wzajemna łączność chrześcijańska między pielgrzymami prowadzi nas bliżej Chrystusa, tak obcowanie ze świętymi łączy nas z Chrystusem, z którego, niby ze Źródła i Głowy, wypływa wszelka łaska i życie Ludu Bożego”.
– A czy nie istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie czcząc świętych, traktują ich na równi z Bogiem? – pytamy biskupa Pieronka. – Zawsze znajdzie się grupa ludzi, która wpada w jakieś herezje i chce przejawiać swoją religijność po swojemu. Ale to nie może przekreślać kultu świętych i błogosławionych, który istnieje w Kościele od jego początków.
Palec Ducha Świętego
Podczas jednej z pielgrzymek papieskich do Polski po skończonej Mszy świętej wierni podchodzili do fotela, na którym siedział Jan Paweł II. Przyklękali, dotykali siedziska i robili znak krzyża. Dziennikarzom tłumaczyli, że papieski fotel traktują jak... relikwie.
Kościół od pierwszych wieków chrześcijaństwa przywiązywał dużą wagę do relikwii. Już w starożytności czczono groby męczenników i świętych oraz przedmioty z nimi związane.
W średniowieczu, w czasie wypraw krzyżowych, pojawił się handel relikwiami. Wiele z nich było fałszywych, a niektórzy „sprzedawcy”, wykorzystując ludzką naiwność, oferowali absurdalne pamiątki po Jezusie, Matce Bożej i świętych. W pewnym francuskim klasztorze pokazywano nawet za opłatą... palec Ducha Świętego.
Praktyki te ukrócił w 1215 roku IV Sobór Laterański, który postanowił, że ważne są tylko te relikwie, które uzna papież. Dalsze ograniczenia w „mnożeniu” relikwii i handlowaniu nimi wprowadził trzysta lat później Sobór Trydencki.
Mimo wynaturzeń, kult relikwii przetrwał w Kościele do dziś. Dla jednych – nawet wierzących – jest średniowiecznym zabobonem, dla innych – uobecnieniem postaci świętego.
– I nie ma w tym nic dziwnego ani gorszącego – broni kultu relikwii biskup Pieronek. I pyta retorycznie: – A czy nie przechowujemy fotografii i pamiątek po naszych bliskich zmarłych? A w muzeach pamiątek po wielkich bohaterach historycznych?
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.