Dopiero w czwartek sejmowa komisja sprawiedliwości zdecyduje, czy rekomendować Izbie wybór Łukasza Kamińskiego na prezesa IPN. Na środowym posiedzeniu komisji Kamiński przyznał, że jego błędem był komentarz do sprawy Lecha Wałęsy.
Szef komisji Ryszard Kalisz (SLD) powiedział, że głosowanie w komisji nad kandydaturą Kamińskiego odłożono do czwartku z inicjatywy posłów PO. Kamiński nie chciał tego komentować.
Poseł Wojciech Wilk z PO powiedział PAP, że przyczyny odroczenia są bardziej techniczne niż merytoryczne. Zdaniem Kalisza PO potrzebuje więcej czasu do namysłu.
Wcześniej przedstawiciele klubów PO, PiS, PSL i PJN pozytywnie wypowiadali się dla mediów o kandydaturze Kamińskiego. Szef SLD Grzegorz Napieralski przypominał zaś, że partia opowiada się za likwidacją IPN. Kalisz powiedział PAP, że jego klub zapewne nie weźmie udziału w głosowaniu nad kandydaturą Kamińskiego w Sejmie.
W piątek rano Sejm ma głosować nad kandydaturą 38-letniego dr. historii Łukasza Kamińskiego, szefa Biura Edukacji Publicznej IPN. Wakat na stanowisku prezesa trwa od śmierci Janusza Kurtyki w katastrofie smoleńskiej w kwietniu 2010 r. W ubiegły wtorek Rada IPN wyłoniła Kamińskiego spośród czterech uczestników konkursu na prezesa. Prezesa IPN na pięcioletnią kadencję powołuje Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością głosów. Sprawy wyboru prezesa IPN nie ma w planie posiedzenia Senatu 8 i 9 czerwca.
Kamiński powiedział komisji, że jego podstawowe zadanie to "przekształcenie IPN w sprawnie funkcjonujący urząd państwowy". Za równie ważny uznał "jasny podział kompetencji oraz odpowiedzialności między poszczególnymi czterema pionami Instytutu". Dodał, że chciałby stałych konsultacji IPN ze środowiskami, które były ofiarami działań obu totalitaryzmów.
Kandydat podkreślił, że jest za uproszczeniem i przyspieszeniem procedur udostępniania archiwów IPN oraz za zmniejszaniem tajnego, nie ujawnianego tzw. zbioru zastrzeżonego IPN. Dodał, że zmniejsza się zakres śledztw pionu śledczego IPN, głównie po uznaniu przez Sąd Najwyższy za przedawnione zbrodni komunistycznych zagrożonych karą do pięciu lat więzienia. Opowiedział się za "racjonalizacją" pracy pionu.
Kamiński chce przyspieszenia sprawdzania oświadczeń lustracyjnych osób publicznych. Przyznał, że pion lustracyjny IPN sprawdza ich 5 tys. rocznie, podczas gdy do sprawdzenia jest 150 tys. oświadczeń - zdaniem Kamińskiego możliwe jest sprawdzanie 20 tys. rocznie. Według niego pion edukacyjno-badawczy powinien wzmóc badania nad II wojną światową.
Posłowie SLD pytali go o sprawę Wałęsy. Kamiński przyznał, że błędem były jego niedawne słowa, że nikt nie zanegował ustaleń wydanej przez IPN książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o związkach Wałęsy z SB w latach 70. Podkreślił, że on nigdy nie kwestionował nadania Wałęsie statusu pokrzywdzonego przez IPN. "To jeden z największych bohaterów polskiej historii XX wieku, co nie oznacza, że nie jest możliwa dyskusja nad pewnymi wątkami jego biografii" - dodał.
"Prezes IPN nie feruje ostatecznych wyroków w sprawach będących przedmiotem debaty publicznej" - oświadczył zarazem Kamiński. Zaznaczył, że nie będzie wyrocznią w sprawach historii; jego rolą będzie zaś zapewnienie, by w IPN mogła się toczyć otwarta debata nad daną sprawą i by mogły w niej uczestniczyć różne środowiska.
Poseł PO Andrzej Czuma zachęcał komisję do poparcia Kamińskiego, wyrażając satysfakcję, że wyłoniono go w ramach procedur przewidzianych przez nowelizację ustawy o IPN z 2010 r. autorstwa PO. "Ona ubezwłasnowolnia prezesa wobec Rady IPN i rozmywa odpowiedzialność" - replikował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który zwracał uwagę, że Kamiński siłą rzeczy będzie porównywany z Kurtyką.
"Byłem sceptyczny co do tej nowelizacji, bo przy poprawianiu zawsze jest ryzyko" - komentował Kamiński. Dodał, że nowa sytuacja ma plusy, bo teraz prezes może liczyć na pomoc szerszego grona przy swych decyzjach.
Kamiński to absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. W IPN od 2000 r. Jest szefem Biura Edukacji Publicznej IPN, powołanym przez Kurtykę w kwietniu 2009 r., w miejsce odwołanego wtedy Jana Żaryna. Kamiński zajmuje się dziejami społecznymi Polski Ludowej.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.