Były dowódca Serbów bośniackich gen. Ratko Mladić, oskarżony o zbrodnie wojenne, został w poniedziałek usunięty z sali rozpraw trybunału haskiego, gdy odmówił zadeklarowania, czy przyznaje się do winy i przeszkadzał w odczytaniu zarzutów.
Zgodnie z obowiązującą w takich wypadkach procedurą sędzia sam złożył w imieniu oskarżonego deklarację, że nie przyznaje się on do winy w sprawie każdego z 11 stawianych mu zarzutów.
Mladić, oskarżony m.in. o ludobójstwo w okresie wojny w Bośni i Hercegowinie (1992-1995), groził wcześniej, że zbojkotuje drugie przesłuchanie przed onzetowskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii, jednak ostatecznie pojawił się na sali.
Domagał się zmiany obrońcy i ponownego przesunięcia wstępnej rozprawy, na której składa się deklarację w sprawie winy.
Sąd nie zdążył dotychczas zaakceptować adwokatów, których wybrał Mladić, dlatego reprezentuje go obrońca wyznaczony z urzędu. Według wcześniejszych informacji decyzja w sprawie adwokatów ma być ogłoszona 1 sierpnia. Mladić chce, by reprezentował go ten sam adwokat, co w Belgradzie, Milosz Szaljić, a wraz z nim rosyjski prawnik Aleksandr Mieziajew.
Sędzia nie zgodził się też, by po raz kolejny odłożyć termin złożenia deklaracji w sprawie winy przez Mladicia. Podczas pierwszej rozprawy wstępnej 3 czerwca były dowódca Serbów bośniackich również odmówił zdeklarowania, czy jest winny. Wówczas sąd dał mu na to przepisowe 30 dni. Mladić uznał, że to za mało na zapoznanie się z aktem oskarżenia i domagał się więcej czasu.
Na początku poniedziałkowego przesłuchania Mladić zaczął mówić poza kolejnością, domagał się, żeby zwrócono mu czapkę, bo mu zimno w głowę, i kilkakrotnie przerywał sędziemu. Holenderski sędzia Alphons Orie zwrócił się do niego, by nie zabierał głosu, dopóki nie zostanie poproszony.
"Nie, nie, nie zamierzam słuchać tego bez moich adwokatów. Innych adwokatów nie znam i nie są mi potrzebni. (...) Możecie robić, co chcecie, ale bez Szaljicia i Mieziajewa nie potrzebuję ani nic przyjmować, ani mówić. A wy róbcie, co chcecie" - wołał generał, ściągając z głowy słuchawki z tłumaczeniem. Już po przerwaniu rozprawy przez sędziego wykrzykiwał: "Nie jesteście sądem, czym wy jesteście, nie dacie mi się bronić....".
Po złożeniu w imieniu Mladicia deklaracji w sprawie winy sędzia Orie odroczył posiedzenie, nie wyznaczając daty procesu ani kolejnej rozprawy. Zapowiedział, że dodatkowo wyznaczy posiedzenie w sprawie mianowania stałych obrońców podsądnego.
Aresztowany i wydany w maju przez Serbię po blisko 16 latach ukrywania się Mladić stanowczo odrzuca oskarżenia dotyczące zbrodni wojennych. Zarzuty dotyczą m.in. ludobójstwa związanego z trwającym 43 miesiące oblężeniu Sarajewa i masakry prawie 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy.
Mladić, który twierdzi, że jest śmiertelnie chory, przebywał kilka dni w szpitalu więziennym, skąd ponownie przeniesiono go do celi aresztu Scheveningen.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.