Zwolennicy prezydenta Syrii Baszara el-Asada zaatakowali w poniedziałek ambasady Stanów Zjednoczonych i Francji w Damaszku w proteście przeciwko ubiegłotygodniowej wizycie ambasadorów tych państw w zbuntowanym mieście Hama na zachodzie kraju.
Na terenie ambasady USA napastnicy wybili okna, wciągnęli syryjską flagę i umieścili na murach obelżywe napisy, w których nazwali ambasadora "psem". Następnie opuścili teren placówki.
Ochrona ambasady Francji użyła ostrej amunicji, by powstrzymać atak. Według świadków, trzy osoby odniosły obrażenia, gdy strażnicy uderzyli je pałkami. Incydent "już dobiegł końca" - powiedział rzecznik francuskiego MSZ Bernard Valero.
Według przedstawiciela władz USA w ataku na ambasadę USA nie został ranny żaden jej pracownik. Zdaniem jednego z pracowników ambasady USA reakcja władz syryjskich była "powolna i niedostateczna".
Amerykański urzędnik zapowiedział, że Departament Stanu USA zamierza wezwać wysokiego rangą dyplomatę syryjskiego w Waszyngtonie, by złożyć skargę w związku z atakiem. "Wezwiemy syryjskiego charge d'affaires, żeby złożyć skargę - oznajmił. - Uważamy, że nie dopełnili (obowiązku ochrony amerykańskich dyplomatów). Potępimy ich powolną reakcję".
Syryjskie MSZ wezwało w niedzielę ambasadorów USA i Francji, Roberta Forda i Erica Chevalliera, by zaprotestować przeciwko ich wizycie bez zezwolenia w Hamie.
Obaj ambasadorowie byli w Hamie w piątek podczas antyrządowych demonstracji z udziałem 450 tysięcy ludzi. Tego dnia w całym kraju odbyły się protesty pod hasłem "Nie dla dialogu" z reżimem prezydenta Baszara el-Asada.
Hama była w 1982 roku ośrodkiem zorganizowanego przez Bractwo Muzułmańskie powstania przeciwko ojcu obecnego prezydenta - Hafezowi el-Asadowi. Wojsko krwawo stłumiło tamto powstanie, zabijając co najmniej 10 tys. ludzi.
Według obrońców praw człowieka podczas trwającej w Syrii od połowy marca rewolty przeciwko reżimowi prezydenta Asada siły bezpieczeństwa zabiły ponad 1400 cywilów, w większości nieuzbrojonych uczestników protestów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.