Szef norweskiego kontrwywiadu Janne Kristiansen powiedział w środę w BBC, że nie ma żadnym dowodów na to, by podejrzany o krwawe zamachy terrorystyczne Anders Behring Breivik miał wspólnika lub związki z ekstremistami w Europie.
"Mogę generalnie powiedzieć, że na razie nie mamy żadnych dowodów na istnienie innych komórek w Norwegii czy w Wielkiej Brytanii" - powiedział Kristiansen, podkreślając, że jego służby aktywnie pracują nad tą sprawą "w bezpośredniej współpracy" ze swoimi odpowiednikami "w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych państwach".
"To możliwe, ale uważam, że to wysoce nieprawdopodobne. Moim zdaniem ten osobnik (Breivik) chce nadal skupiać na sobie uwagę i być w świetle reflektorów" - dodał szef kontrwywiadu.
Podczas przesłuchań Breivik powiedział, że działał sam, ale należy do antyislamskiej siatki, która ma "kilka komórek za granicą". Według brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", w swoim zamieszczonym w internecie manifeście Breivik wspomniał też o brytyjskim mentorze oraz o kontaktach ze skrajnie prawicową English Defence League.
Kristiansen powiedział też, że "byłby zdziwiony", gdyby Breivik był - jak twierdzi jego adwokat - chory psychicznie. "To człowiek wyrachowany i skoncentrowany, przygotowywał swe plany przez lata, a tak, o ile wiem, nie robi chory psychicznie" - podkreślił szef kontrwywiadu, wyrażając pogląd, że Breivik to "zło wcielone".
W piątkowym podwójnym zamachu terrorystycznym śmierć poniosło 76 osób. Na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki współrządzącej Partii Pracy, zastrzelonych zostało 68 osób, a osiem poniosło śmierć w ataku bombowym w Oslo.
W poniedziałek Breivik przyznał się przed sądem do przeprowadzenia zamachu. Nie uznał się jednak za winnego popełnienia przestępstwa. Swój czyn motywował chęcią obrony Norwegii i Europy przed islamem oraz marksizmem.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"