Osiem tablic z polską nazwą miejscowości Hnojnik na Zaolziu zostało zdewastowanych zaledwie dzień po ich zawieszeniu.
Jak przypomniała "Rzeczpospolita", leżąca niedaleko Cieszyna 1,5-tysięczna gmina Hnojnik jest w 10 procentach zamieszkana przez Polaków, a to, zgodnie z czeskim prawem, zobowiązuje lokalne władze do umieszczenia dwujęzycznych tablic, o co nasi rodacy walczyli przez 8 lat.
"Osiem tablic wjazdowych z nazwą miejscowości ustawiliśmy w sobotę. W niedzielę jeszcze były. W poniedziałek rano na wszystkich ktoś zamalował brązową farbą polską nazwę Gnojnik" - powiedział w rozmowie z "Rz" wójt gminy Miroslav Molin, zapewniając, że tablice zdjęto, zostaną one wyczyszczone i na nowo zainstalowane.
Według niego nie wygląda to na wybryk chuligański, ale bardziej na zorganizowaną akcję.
" Nie mam jednak poczucia, że w Hnojniku istnieje wzajemna niechęć Czechów i Polaków, czy widać wzrost nastrojów nacjonalistycznych. Nie ma też mowy o dyskryminacji Polaków" - zastrzegł w rozmowie z gazetą.
"Na Zaolziu mieszka około 38 tysięcy Polaków. W 31 gminach stanowią ponad 10 procent mieszkańców, co - zgodnie z czeskim prawem - daje im możliwość ubiegania się o umieszczenie dwujęzycznych tablic. Od 2007 roku zrobiono to zaledwie w kilkunastu gminach" - czytamy w "Rz".
Józef Szymeczek, prezes Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, powiedział temu dziennikowi:
"Rząd czeski nie zachowuje się tak jak litewski wobec Polaków na Litwie. Polakom w Czechach żyje się raczej dobrze. Gorzej z realizacją wszystkich postanowień w praktyce."
Przyznał, że incydenty z niszczeniem polskich tablic zdarzały się już w przeszłości: w Czeskim Cieszynie zamazano polskie napisy i naklejono nalepkę "Ruch Cieszyńskiego Oporu", a w Cierlicku, gdzie w 1932 roku w katastrofie zginęli polscy lotnicy Żwirko i Wigura, w ciągu jednej nocy zniszczone zostały wszystkie tablice.
"Nie było tego wiele, ale są to akty wandalizmu z podtekstem ksenofobicznym" - skonkludował Szymeczek.
Zaolziański historyk Stanisław Zahradnik nie dziwi się atakom na polskie napisy.
"Należało się tego spodziewać, bo większość czeska jest niedoinformowana. Polacy traktowani są na równi z Romami czy mniejszością Greków, która przybyła tu w latach 50. Brakuje podstawowej wiedzy, skąd Polacy wzięli się na Zaolziu. Tego, że my tu jesteśmy z dziada pradziada" - powiedział "Rz".
Także czeski politolog Jiři Pehe przyznał w rozmowie z gazetą, że taka wiedza jest niewielka:
"Czuję, że ludzie nie mają pojęcia, dlaczego mieszkają u nas takie mniejszości i dlaczego akurat na tym, a nie innym obszarze. To może prowadzić do nieporozumień. Wizerunek Polaków jest dobry. Lokalne nieporozumienia dotyczące tablic mogą wynikać raczej z potrzeby poszukiwania własnej tożsamości, a nie niechęci do mniejszości."
Obie społeczności uważają, że stosunki między nimi są coraz lepsze, a do tablic trzeba się przyzwyczaić.
"Współpraca na przykład młodzieży jest bardzo dobra. Ale przed nami jeszcze mnóstwo roboty" - stwierdził na łamach "Rzeczypospolitej wójt Hnojnika.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"