Jeden górnik zginął, a trzech jest odciętych na głębokości 90 metrów pod ziemią w zalanej walijskiej kopalni węgla Gleision. Trwa akcja ratunkowa, w której uczestniczy około 50 osób - podały w piątek brytyjskie media.
Górnicy w wieku od 39 do 62 lat zostali w czwartek odcięci przez wodę, która wydostała się z uszkodzonego podwodnego zbiornika na terenie kopalni. Woda przerwała jedną ze ścian i dostała się do szybu, w którym pracowało czterech górników.
Ekipy ratunkowe wypompowują wodę z szybu. Wcześniej do górników usiłowali dotrzeć nurkowie, ale ich akcje przerwano, ponieważ woda okazała się zbyt mętna.
W pobliżu wyjścia z kopalni ratownicy natrafili na zwłoki jednego z górników, ale na razie nie udało im się wydobyć ich na powierzchnię. "Górnicy są w rozpaczliwej sytuacji. Ich uwolnienie będzie bardzo trudne" - powiedział były minister ds. Walii Peter Hain, który przybył na miejsce.
Trzem górnikom udało się w czwartek uciec, gdy woda dostała się do szybu. Dwóch z nich nie odniosło obrażeń; obaj pomagają w akcji ratunkowej. Trzeci trafił do szpitala.
W pobliskiej miejscowości Rhos utworzono ośrodek, w którym rodziny i krewni mogą śledzić akcję ratunkową i skorzystać z pomocy. Uruchomiono też specjalną linię telefoniczną.
Kopalnia Gleision jest eksploatowana od 1993 roku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.