Źródła amerykańskie potwierdzają śmierć Anwara al-Awlakiego, urodzonego w USA radykalnego duchownego islamskiego, powiązanego z jemeńskim skrzydłem Al-Kaidy. Nie jest na razie jasne, czy zabili go Jemeńczycy, czy Amerykanie.
Resort obrony Jemenu poinformował w piątek, że terrorystę zabiły siły jemeńskie, ale są też doniesienia, że zginął w ataku amerykańskich samolotów bezzałogowych.
"Terrorysta Anwar al-Awlaki został zabity razem z niektórymi swymi towarzyszami" - głosi krótkie oświadczenie jemeńskiego resortu obrony, rozesłane SMS-em do dziennikarzy.
Associated Press poinformowała jednak, powołując się na bliżej nieokreślone źródło w amerykańskich służbach antyterrorystycznych, że Awlaki zginął podczas ataku samolotów bezzałogowych USA na konwój, którym się poruszał.
Agencje prasowe informują z Waszyngtonu, powołując się na amerykańskie osobistości oficjalne, które zastrzegły sobie anonimowość, że władze USA potwierdzają śmierć Awlakiego.
"New York Times" napisał na swej stronie internetowej, że nie jest na razie jasne, czy operację przeciwko Awlakiemu przeprowadzili sami żołnierze jemeńscy, czy też były w nią zaangażowane również amerykańskie siły specjalne. Nie są też jeszcze znane okoliczności, w jakich zginął terrorysta.
Anwar al-Awlaki znajdował się na amerykańskiej liście najbardziej poszukiwanych terrorystów. Był m.in. "duchowym doradcą" dwóch zamachowców z 11 września 2001 roku. Swą propagandę adresował do muzułmanów w świecie zachodnim. Był nawet uważany za jednego z kandydatów do sukcesji po Osamie bin Ladenie, zabitym przez oddziały specjalne USA w Pakistanie. Korespondował z amerykańskim psychiatrą, majorem Nidalem Hasanem, sprawcą strzelaniny w Ford Hood w Teksasie, w której w listopadzie 2009 roku zginęło 13 osób.
Amerykanie przypuszczają, że Awlaki stał także za nieudanym zamachem terrorystycznymi na samolot podchodzący do lądowania na lotnisku w Detroit w grudniu 2009 roku i bombami umieszczonymi w drukarkach komputerowych znalezionych w ubiegłym roku na lotnisku w angielskim regionie East Midlands.
Jemen jest wstrząsany od stycznia bieżącego roku gwałtownymi protestami, których uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha od 33 lat sprawującego autokratyczną władzę. Zdaniem ekspertów, w tej sytuacji Al-Kaida praktycznie przejęła kontrolę na południem Jemenu. Niemniej jednak, armia jemeńska prowadzi tam operacje przeciwko islamistom. Pozycje Al-Kaidy na południu Jemenu atakują też bezzałogowe samoloty USA.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.