Jak robimy?

Komentarzy: 27

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 13.10.2011 11:45

Niewiele jest środowisk, zdolnych zaproponować polskiemu Kościołowi najpierw strategię ewangelizacji, a potem konsekwentnej formacji chrześcijańskiej.

Rzadko się zdarza, by krótka informacja sprowokowała lawinę komentarzy. W chwili pisania tego tekstu było ich siedemnaście. Mam na myśli wypowiedź biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego, a właściwie jej streszczenie, podane przez KAI. Pomijam wyborczy kontekst, bo i dla księdza biskupa był on jedynie pretekstem. Chodzi głównie o pytanie co i jak robimy, by właściwie kształtować odpowiedzialne postawy wynikające z wiary.

Tak się złożyło, że dzień później przeczytałem relację ze spotkania innego kościelnego gremium, dyskutującego o nowej ewangelizacji. Nowy zapał, nowe formy przekazu… Powtarzane od lat slogany i brak konkretu, czyli odpowiedzi na pytanie „jak”. Ten dość istotny brak upewnia mnie w przekonaniu, że niewiele jest środowisk, zdolnych zaproponować polskiemu Kościołowi najpierw strategię ewangelizacji, a potem konsekwentnej formacji chrześcijańskiej.

Zdumiałem się przed laty, gdy dowiedziałem się, że jeden ze znanych i uznanych wykładowców akademickich zrezygnował z uniwersyteckiej kariery i wyruszył w świat jako wędrowny katechista. Przez cały ten czas myślę o nim z wielkim szacunkiem. A przy okazji stawiam sobie chyba ważne w tym temacie pytanie. Skoro stoimy przez wyzwaniem nowej ewangelizacji, ilu ewangelizatorów mamy do dyspozycji. I jakie mają zaplecze. Bo i ono jest ważne. Owszem, jest diecezja tarnowska z tradycją kolędników misyjnych, dająca wsparcie misjonarzom. Są specjalizujące się w misjach ludowych zakony i to one stanowią materialne zaplecze zwiastunów słowa. Ale nowa co do treści i formy ewangelizacja to nie tylko przyjeżdżający do parafii duchowny. To całe zespoły. Prócz kaznodziei są w nich osoby głoszące świadectwa, odpowiedzialni za multimedia, animatorzy prowadzący spotkania w grupach, nawiązujący pierwszy kontakt z chcącymi włączyć się w mające powstać po ewangelizacji grupy formacyjne. Tych potrzebnych w ewangelizacji ludzi nie ma i nie ma dla nich materialnego zaplecza. Są co najwyżej próby, jak chociażby domy ewangelizatorów, założone przez Daniela Ange czy szkoła animatorów Wielkiej Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie.   

Innym problemem jest brak pewnej strategii. Spróbujmy wyobrazić sobie taką sytuację. Obrzędy Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych sugerują, by właściwą przygotowującym się do chrztu dorosłym drogę przeszły dzieci, ochrzczone w wieku niemowlęcym. Księga liturgiczna sugeruje czas przystąpienia przez nie do pierwszej Komunii świętej. Mamy zatem chodzące do jednej szkoły dzieci z dwóch parafii. W jednej proboszcz idzie za sugestią wspomnianej księgi, w drugiej przygotowanie odbywa się metodą tradycyjną. Łatwo przewidzieć wiszący w powietrzu konflikt i pytania rodziców. Strategia to wspólna droga. Ona na poziomie szczegółów będzie różniła się w poszczególnych parafian, ale istota pozostanie ta sama.

W opinii jednego z czytelników sytuacja przedstawia się tak, że mamy wspaniałe, nastawione ewangelizacyjnie ruchy i proboszczów, rękami i nogami broniących się przed ich obecnością w parafiach. Nie przeczę, czasem i tak jest. Jednak zdecydowana ich (proboszczów) większość, zwłaszcza w tak zwanych parafiach tradycyjnych, robi wiele, by z powierzonych sobie wiernych uformować prawdziwą wspólnotę wspólnot. Kto wie, czy nie dlatego to wiele zamienia się w niewiele, bo brakuje ewangelizatorów i strategii.

Co i jak robimy? Być może te pytania zapoczątkują dyskusję, a jej owocem będzie zaproponowanie pewnej strategii. Przecież wiara.pl jest nie tylko po to, by informować…


 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń ten artykuł Zagłosowało 51 osób.
Średnia ocena to 4,0.
Autopromocja

Reklama

Reklama