Reklama

  • Hydrus
    26.02.2015 12:28
    Wychodzę na głupca, żyjąc tyle czasu w małżeństwie z jedną i tą samą żona. A już dawno trzeba było zmienić ją na nowszy model. A może pójść jeszcze dale i dopuścić wielożeństwo. Każdy będzie miał tyle żon i mężów ile mu się zamarzy. Będziemy mieli wreszcie miłosierny kościół. A jaki nowoczesny.
    • Anna
      28.02.2015 01:43
      Hydrusie szlachetny , wieloźeństwo powiadasz ? Zważywszy na ilość teściowych trudno w takim przypadku mówić o miłosierdziu :-)
      • Ajja
        02.03.2015 07:49
        Z tymi teściowymi to strzał w dziesiątkę. Hydrus będzie doskonalił się poprzez umartwianie ;-)
    • Anna
      28.02.2015 01:44
      Hydrusie szlachetny , wieloźeństwo powiadasz ? Zważywszy na ilość teściowych trudno w takim przypadku mówić o miłosierdziu :-)
    • teribelka
      02.03.2015 23:02
      w islamie na przykład, podobno można mieć więcej żon, pod warunkiem, że się je tak samo kocha (cenne jest spostrzeżenie, że istnieje coś takiego, jak zazdrość kobiety) i że faceta stać na ich utrzymanie (no i pewnie dzieci) - to u nas musiałby zasuwać 100 godzin na dobę..., władcy muzułmańscy, starotestamentowi, inni bliskowschodni przed islamem, i dalekowschodni, mieli haremy - w pewnym sensie, wiadomo, że chodziło o następców tronu i ciągłość dynastii, więc taki osobnik miał pewnie taką presję na poczęcie dziecka, i to jeszcze płci męskiej, że seks niekoniecznie musiał być dla niego przyjemnością. A walki o następstwo tronu przenosiły się do haremu w postaci różnych intryg. Tak więc żyło się tam zewnętrznie w luksusie, ale zapewne w ogromnym stresie.
  • Iwona
    26.02.2015 19:59
    Nie macie zapewne pojęcia, jak to jest żyć z osobą rozwiedzioną. Ja też nie miałam na początku tzw. małżeństwa. Nie miałam innego męża, a i ten nie chciał być mężem naprawdę. Nie chciał podjąć stosownych kroków wobec poprzedniego małżeństwa, choć powody były. Nie po to się ze mną żenił, by żyć jak brat z siostrą. Mamy syna.
    Bóg mnie dopadł i przymusił. Przydusił i przycisnął do muru tak mocno, jak tylko On potrafi. Wyspowiadałam się z ponad 20 lat takiego życia i powiedziałam mężowi, że z tamtym koniec. Był szał, wycie i agresja. Jednak przedtem, zanim do tego doszło, gdy było mi ciężko w sposób trudny do wyrażenia, nikt mi nie pomógł, choć prosiłam, żebrałam o to. Nikt. Ani świeccy mocni w wierze, ani duchowni. Wszyscy mnie pouczali i odwracali się ode mnie. Bo im się udało. Tym razem. Bóg się ode mnie nie odwrócił. To On mnie przygarnął i trzyma mocno w Swoich Objęciach do dziś. Mąż od dwóch lat nie żyje. Rak. Wszystkim zadowolonym z siebie plecom wybaczyłam i ciągle wybaczam ich oschłość i obojętność. Uważam, że to, co Pan powiedział, jest ostateczne. Nie ma Eucharystii dla rozwodników. Ale nie zostawiajmy tych ludzi samych sobie. Nasz Miłosierny Pan tego nigdy nie robi. I zwraca się do nich zawsze z szacunkiem. Oni chodzą nad przepaścią. Ja wiem, co stamtąd widać. To też dzieci Boże, tylko idą dłuższą drogą.
    • justyna
      03.03.2015 16:45
      Iwona, a może gdyby w tamtym, tak trudnym dla ciebie okresie, ludzie cię głaskali, uspokajali i akceptowali, to dziś byś nie napisała o swoim cierpieniu z tego okresu, bo by go nie było, a wówczas być może Bóg by cię nie przytulił . Bo Bóg przytula tylko tych, którzy widzą swoją winę, swój grzech i chcą z niego wyjść. Głaskanie i przytulanie ludzkie potrafi zabić to poczucie grzechu.
  • ciekaw jestem
    27.02.2015 23:32
    A jak to jest jak niejeden kapłan mając na boku kobietę i tak codziennie spożywa Ciało i Krew Pana Jezusa?
  • aja
    27.02.2015 23:42
    skoro mordercy mogą przyjmować Komunię to dlaczego nie rozwodnicy. Chory potrzebuje lekarza nie zdrowy.Pan Jezus nierządnicy też dał szansę i nie potępił , pozwalając zacząć nowe życie.
    • TomaszL
      28.02.2015 13:15
      Każdy, także rozwodnicy mogą przyjmować Komunię św.
      A porównanie sytuacji osób żyjących w związkach cudzołożnych (tzw. drugie "małżeństwa")) z mordercami miałoby sens, o ile piszesz o seryjnych mordercach nie żałujących swoich czynów. Wątpię, aby takowy mógł z czystym sumieniem przystąpić do Stołu.
    • jazmig
      28.02.2015 18:10
      jazmig
      Komunię św. mogą przyjmować ludzie, którzy sie wyspowiadali i uzyskali rozgrzeszenie. Aby uzyskać rozgrzeszenie, należy zaprzestać grzeszenia żałować grzechów i postanowić poprawę.

      W konkubinacie ("małżeństwo" cywilne to konkubinat w KK) jest to niemożliwe, nie ma postanowienia poprawy, żalu za grzechy i zaprzestania grzeszenia.

      Morderca może żałować swojej zbrodni, nie mordować więcej i poprawić się. Wtedy otrzyma rozgrzeszenie i może przystąpić do komunii św.
  • ksadamkaczor64
    27.02.2015 23:44
    ksadamkaczor64

    Papież Jan Paweł II  WIERNY  Jezusowi Chrystusowi:


    "Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei.

    Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa." (fragment Adhortacji Apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II "Familiaris Consortio", numer 84)


    Powstrzymam się od komentowania tego co głosi Kardynał Walter Kasper i jemu podobni.

    • K
      02.03.2015 18:01
      Cieszę się, że Ksiądz staje w obronie prawdziwej nauki Chrystusa. Smuci nas, wierny lud, że Ci pasterze (kardynałowie), którzy mają nauki ewangelicznej bronić, głosić ją i zachęcać do jej przestrzegania, sami sieją zamęt. Kto kogo powinien nauczać? Dobrze że są jeszcze taki kapłani jak Ksiądz.
      A jeśli chodzi o tzw. małżeństwa niesakramentalne, to może Kościół zanim je w szczególny sposób przygarnie, to najpierw powinien pouczyć, że ich prawdziwe nawrócenie będzie wówczas, gdy powrócą do swoich sakramentalnych małżonków?
      • mr
        03.03.2015 08:51
        Tak K, niech wrócą do "małżonka", który bije i poniewiera, bo jest człowiekiem niedojrzałym i w ten sposób poprawia sobie samopoczucie, do "małżonka" który jest socjopatą itp. Niech ma obiekt do znęcania, bo podobno "Bóg tego chce".
        Jak czytam tutaj wypowiedzi różnych "świętoszków", niedobrze mi się robi. I wiem, że zaraz odezwą się różne "myślące", które nie mają wiedzy o prawdziwym życiu, a to co piszą, czerpią z idealistycznych książeczek dla naiwnych. Gdyby w ich prawdziwym życiu stało się coś przykrego, natychmiast zmienią zdanie, bo łatwiej kogoś zachęcać do cierpienia i dawać dobre rady niż cierpieć samemu.
      • Davit
        03.03.2015 16:12
        istnieje coś takiego jak separacja. I last but not least stwierdzenie nieważności małżeństwa co w przypadku socjopaty jest chyba naturalne
  • TomaszL
    28.02.2015 07:29
    Problem z rozwodami pokazuje o wiele większy problem z wiarą.
    Skoro w Sakramencie Małżeństwa gwarantem nierozerwalności małżeństwa jest sam Bóg, to człowiekowi wierzącemu nie wolno twierdzić, iż małżeństwo się nie udało.
    Dziwi więc postawa tych z biskupów i księży, którzy publicznie twierdzą, iż małżeństwo katolików może się rozpaść.

    Szczególnie, iż jawnym kłamstwem pochodzącym wprost od szatana jest twierdzenie iż nie da się przeżyć całego życia w jednym nierozerwalnym małżeństwie. Nie ma żadnej sytuacji, która wymagałyby rozwodu, w sytuacjach ekstremalnych istnieje coś takiego jak separacja (co do zasady naprawcza).
    Każdy, kto twierdzi, iż rozwód jest koniecznością jest sługą szatana.
    Oczywistym jest także, iż nazwanie cudzołóstwa powtórnym "małżeństwem" jest także dziełem szatańskim.

    Dalej, skoro już sam rozwód jest jawnym odrzuceniem wiary, to dopuszczenie osoby rozwiedzionej, która żyje w cudzołóstwie do Komunii św nic nie zmieni w jej życiu. Dalej pozostanie niewierzącą, choć być może dozna ona swoistego emocjonalnego wzruszenia. Tyle iż emocjonalne wzruszenie nie ma nic wspólnego z wiarą.
    I na koniec, często argumentem za życiem w cudzołóstwie (tzw. powtórnym "małżeństwie") są dzieci. I to jest wielka podłość, bo nie wolno usprawiedliwiać swego życia w grzechu w taki sposób.
  • kasia.b.
    28.02.2015 08:12
    Kardynał Walter Kasper doktorat to zapewne obronił, ale że Pisma Świętego dawno nie czytał - to też pewne. Można spokojnie darować sobie wszystkie 10 punktów - choć rozważania są cenne. Dla chrześcijanina nauczanie Chrystusa zawarte w kanonie Pisma Świętego nie podlega dyskusji.
    Chyba, że to ja się mylę - idę czytać ze zrozumieniem...
  • bożena
    28.02.2015 18:41
    Jestem zdania,że każdy przypadek powtórnego małżeństwa powinien być indywidualnie analizowany przez przedstawicieli Kościoła.Bo oto taki przypadek:kobieta wolna w kościele zawiera związek cywilny z mężczyzną ,którego żono odeszła z innym mężczyzną.Owy mężczyzna zabiegał o utrzymanie swojego małżeństwa ,szukał pomocy u Księży.Nic to nie dało.Jego była żona zalożyła rodzinę.Ten porzucony żył wiele lat sam.Sptkał wolną kobietę i zawarli związek małżeński.Żyją 25 lat ze sobą ,są gorliwie praktykującymi katolikami i przykładnymi małżonkami.Dlaczego nie można im dać możliwości przystępowania do Komuni Św.Jest to ich największym pragnieniem.Dlaczego mają pokutować za innych.Takich przypadków jest więcej.
    • nika
      01.03.2015 14:43
      Bo w sytuacji, którą opisujesz, ten mężczyzna żyje w grzechu cudzołóstwa i nie zamierza z niego zrezygnować. Tylko tyle. I aż tyle.
      Cała ta dyskusja pokazuje, że tak naprawdę wielu chrześcijan (niezależnie od stanu) nie ma świadomości grzechu i świadomości wartości Najświętszego Sakramentu. "Kto spożywa Chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. ... Kto bowiem spożywa i pije, nie zwazajc na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije". To nie ja. To Słowo Boże (1 Kor 11,27)
    • Tomek
      02.03.2015 11:33
      Każdy taki przypadek jest analizowany indywidualnie podczas procesu dotyczącego nieważności małżeństwa.
  • Davit
    28.02.2015 22:53
    sakrament małżeństwa nie tylko oznacza że współżycie pozamałżeńskie jest grzechem ale także że współżycie małżeńskie jest czymś dobrym (skrajne przypadki pomijam). Jeżeli więc propozycje Kaspera nie naruszają doktryny sakramentalnej to drugozwiązkowcy mogą współżyć nie tylko z aktualnym partnerem ale także ze swym ślubnym/ą. Mamy więc swego rodzaju bigamię. nie wyobrażam sobie żadnej formuły teologicznej w której akt małżeński zostałby uznany za grzeszny jako taki. Nie wyobrażam też sobie formuły wedle której drugozwiązkowiec przysięga że nigdy nie wróci do życia w małżeństwie. Propozycje Kaspera są kompletnie niepoważne to według mnie próba ośmieszenia Kościoła.
  • rst
    01.03.2015 14:50
    Nie mogę zrozumieć, że życie po rozwodzie z kolejnym partnerem nie jest grzechem, o ile żyje się "jak brat z siostrą".
    Kazdy wie przecież, że małżeństwo to nie tylko współżycie seksualane, ale CAŁE wspólne życie. Seks jest tylko jednym z elementów budujących wspólnotę małżeńską i to nie najważniejszym. Równie ważna jest wzajemna bliskość, wsparcie, pomoc, więź psychiczna, duchowa, materialna, wspólne spędzanie czasu, wspólny stół.. I te wszystkie atrybuty małżeństwa są nadal zachowane w przypadku osób po rozwodzie, ale żyjących w jednym domu z innymi partnerami "jak brat z siostrą". Według jakiejś zadziwiającej logiki niektórych księży nie jest to grzechem ? czyli można wyciągnąć prosty wniosek, że rozwód i kolejny związek jest w Kościele dopuszczalny już teraz - o ile para zdecyduje się na życie w "czystości"?
    Jak się to wszytko ma do przysięgi małżeńskiej "nie opuszczę cię az do śmierci"? Albo po co się mówi o jakiejś łasce sakramentu małżeństwa, jeśli można legalnie żyć z kolejnym partnerem i dostępować łaski Komunii świętej?
    • Tomek
      02.03.2015 11:53
      Samo wspólne życie to jeszcze nie jest małżeństwo (np. wszelkie relacje rodzinne, zakonne). Życie "jak brat z siostrą" z kolei może być aktem prawdziwej miłości miłosiernej. Natomiast rezygnacja z seksu, który jest nierozerwalnie związany z małżeństwem, a jednocześnie jest czynnikiem mającym wielki wpływ na decyzje osób niedojrzałych emocjonalnie, może świadczyć o podjęciu pokuty i oparciu relacji międzyludzkich na Bogu. W przeciwieństwie do aktualnych propozycji jest to akt na tyle trudny, że raczej nigdy nie będzie masowy.
    • teribelka
      02.03.2015 22:51
      ...z tego, co mi wiadomo, to jest tak, że ta relacja bratersko-siostrzana jest dopuszczana wtedy, gdy nie można od siebie odejść (pierwszą zasadą jest odejście) - ze względu np na opiekę nad dziećmi, albo opiekę nad ciężko chorym. Jest ona dopuszczana, gdy para jest w stanie odpowiedzialnie przyrzec (formalnie, przed proboszczem) czystość, a do komunii przystępują tam, gdzie nie ma niebezpieczeństwa zgorszenia - np w innej parafii.
      Ludzie, którzy temu wyzwaniu sprostają, muszą być naprawdę zdeterminowani, mogą być "świeżo nawróceni", nie letni.
      Ci, co spotkali Boga Żywego, wiedzą, że takie doświadczenie przeorganizowuje światopogląd - Bóg nagle staje się Centrum.
      Komunia św. jest łaską, zjednoczeniem z Samą Świętością - niegodne przyjęcie, czyli świętokradztwo, jest takim grzechem, z którego trudno się wygrzebać - św. Faustyna pisała o tym w "Dzienniczku"
  • rozwiedziona
    01.03.2015 18:58
    Absurd goni absurd. Mój mąż złamał przysięgę składaną przed Bogiem, mało tego nie jest człowiekiem stworzonym do zycia w rodzinie i ja mam z tego powodu cierpieć????? To jakaś dla mnie patologia. Jestem głęboko wierząca i chciałam stworzyć dziecku normalny dom ojca matkę ale nie według Kościoła jestem wyklęta.Uważam że Kościół nie ma prawa osądzać takich ludzi. Każdy człowiek ma prawo do szczęscia dawania miłości brania miłości. Dlaczego ludzie uciekają od Kościoła teraz już wiem dlaczego....
    • Ajja
      02.03.2015 07:59
      Nie jest pani "według Kościoła wyklęta", ale wiążąc się z innym mężczyzną popełnia pani cudzołóstwo. Bo małżonek choć odszedł nadal jest małżonkiem. Kościół pani nie osądza. Kościół mówi pani jakie są konsekwencje pani wyboru, żeby panią ostrzec przed konsekwencjami. Jako osoba wierząca na pewno ma pani świadomość że życie nie kończy się na śmierci naszego ciała. Potem będzie życie wieczne. Kościołowi zależy, by pani nie zaprzepaściła prawa do szczęścia w życiu wiecznym kosztem ulotnych chwil zadowolenia w życiu doczesnym.
    • Tomek
      02.03.2015 12:06
      Wg mnie osoba głęboko wierząca opiera całe swoje życie na Bogu. To On jest Miłością i źródłem szczęścia. Żaden człowiek pani tego nie zapewni, ani mąż, ani dziecko, ani nikt inny. Swoje pragnienie życia sakramentalnego może pani ukierunkować na bunt przeciw Kościołowi albo na jeszcze silniejsze z nim związanie. Jednak z buntu nigdy nic dobrego nie wynikło. A wierność Kościołowi to wierność Bogu.
    • man
      02.03.2015 16:15
      Idziesz do ślubu i ślubujesz wierność, miłość i uczciwość małżeńską aż do śmierci. A potem dotrzymanie tej przysięgi warunkujesz zachowaniem drugiego człowieka. Do tego człowieka, któremu ślubowałaś miłość. Absurd goni absurd.
    • K.K.
      02.03.2015 18:28
      Kościół to nie jest miejsce, gdzie mamy się dobrze czuć, ale miejsce w którym mamy się zbawiać. Zbawienie wiedzie przez krzyż, bo jak powiedział Pan Jezus:„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23). Tym krzyżem może być życie w wierności sakramentalnej po odejściu męża lub żony. Zawierając związek małżeński wybieramy drogę naszego powołania, a także równocześnie drogę naszego zbawienia. Idziemy nią nie w samotności, ale w drodze małżeńskiej i nawzajem za siebie odpowiadamy. Obowiązkiem naszym nawet po odejściu męża lub żony jest modlitwa za współmałżonka, aby się nawrócił i zbawił, a nie szukanie własnego szczęścia w innych ramionach.
  • Just
    01.03.2015 20:37
    Zgadzam się w pełni z Bożeną, znam przypadki osób, które zostały zdradzone i opuszczone przez współmałżonka, więc dlaczego mają ponosić za to dożywotnią karę? Są oni przecież powołani do małżeństwa, a nie do czystości, jak wmawia im to kościół.Zastanawia mnie jednak jak to wygląda w innych krajach.Wiem, że członkowie mojej rodziny i znajomi mieszkający w Niemczech przystępują do Komunii Św. pomimo tego, że żyją w niesakramentalnych związkach (chociaż nie są rozwiedzeni i nie ma przeszkód by ten sakrament zawarli). W Niemczech to nie jest grzechem? Mój znajomy mieszka z dziewczyną, nie myślą nawet o ślubie bo tak im wygodnie, ale wciąż jest szafarzem Komunii Św. i zdaje się to nikomu nie przeszkadzać. Czym zatem różni się kościół polski od niemieckiego? Jedna wiara, a takie różnice?
    • Ajja
      02.03.2015 08:02
      Proszę pani, Kościół w Niemczech tak dalece odszedł od katolicyzmu że jest to już de facto inne wyznanie. Jeśli niemieccy duchowni udają, że jest w porządku cudzołożyć i jeszcze być szafarzem Komunii to coś jest nie tak z ich wiarą. To już nie jest ani katolicyzm, ani w ogóle chrześcijaństwo. Prawdopodobnie jest to wiara w podatek kościelny i lęk przed spadkiem dochodów z niego.
      • ciekawy
        03.03.2015 18:25
        Koleżanko Ajjo chyba Ci się coś nieźle pomieszało.
        Po pierwsze nie słyszałem aby Papież nałożył na nich jakąś ekskomunikę czy inną karę kościelną więc jak do tej pory są to pełnoprawni katoliccy duchowni czy to się koleżance podoba czy nie. Po drugie, jeśli w Polsce szafarzem sakramentów może być człowiek który z zimną krwią morduje swoją rodzinę to z nimi jeszcze nie ma tak źle :). Po trzecie, "wiara w podatek kościelny" czy to przypadkiem nie o tym podatku koleżanka pisze przed wprowadzeniem którego polski kler broni się jak diabeł przed świeconą wodą"?
      • Ajja
        04.03.2015 08:08
        "jeśli w Polsce szafarzem sakramentów może być człowiek który z zimną krwią morduje swoją rodzinę to z nimi jeszcze nie ma tak źle" - o co się tu panu rozchodzi?
        --
        To, że kardynałowie typu Marx, Kasper czy Lehmann i cała [nomen omen]rzesza niemieckich biskupów pełnią jeszcze swoje kościelne funkcje prowadząc dusze na manowce jest wyrazem słabości ludzi którzy mają władzę, by te wilki w owczej skórze usunąć przynajmniej z tak eksponowanych stanowisk i wysłać na długą pokutę. To czego nauczają to nie jest wiara katolicka.
    • man
      02.03.2015 16:07
      Pan Jezus wypowiedział się na temat nierozerwalności małżeństwa w sposób jednoznaczny. Katolik, który uznaje Jezusa za Boga, którego jednym z przymiotów jest nieomylność, nie może twierdzić, że On się myli. Zatem Kościół Polski od Niemieckiego różni się tym, że jest wierny Jezusowi.
  • Davit
    01.03.2015 22:49
    Też znam autentyczny przypadek. Małżeństwo w średnim wieku. On zostawia ją (i dzieci) dla młodszej. Ona w czasie rozłąki z nikim nie kręci. Po kilku latach lekarze dają mu wyrok: rak i trzy miesiące życia. On zostawia nową rodzinę i wraca do żony by umrzeć jako przykładny katolicki mąż i ojciec. A gdyby ona w międzyczasie skorzystała z propozycji Kaspera? To on nie miał by do kogo wracać. Inny wątek. Dobre jest porównanie grzesznika do chorego. Choroba bardzo często oznacza dietę. I grzesznicy są na diecie - nie mogą spożywać Ciała i Krwi Pańskiej, bo im by zaszkodziło.
  • rozwódka
    02.03.2015 07:52
    Dla mnie to jest bardzo proste. Jestem już od lat po rozwodzie - z winy męża rozwód orzeczony w sądzie. Chodzę do komunii, bo nie związałam się z nikim, żadnym mężczyzną.
    Moim mężem jest przed Bogiem ten jeden, który nim był przed laty z którym zawarłam związek małżeński. Jeśli zwiążę się z jakimkolwiek mężczyzną i będzie istniał w związku seks - to jakim prawem mam iść do komunii !!!????
    Proste ?? Jeśli umrze mój były małżonek będę wobec Boga wdową i uważam, że mogę zawrzeć związek małżeński z WOLNYM przed Bogiem mężczyzną - nie rozwiedzionym i wtedy możemy chodzić oboje do komunii.
    Jeśli chcesz żyć w zgodzie z Bogiem to masz 10 przykazań i tam jest napisane wyraźnie i co tu szukać jak jest w innych krajach, religiach. Kto mnie z grzechu rozgrzeszy jakiś uczony teolog ???? czy Bóg ??
    Ludzie wierzyć należy w Pismo Święta, a nie w tych co piszą jakieś artykuły, żeby sprzedawać gazety z których jest zysk.
    • Piotr
      02.03.2015 10:22
      Niestety, wybór -- przysięga na CAŁE życie jest zagraniem w ciemno: nigdy nie wiadomo jaka jest ta druga osoba... Tak samo narzekać albo bardziej niż osoby opuszczone przez współmałżonka mogą np dzieci bez rodziców, ludzie w krajach ogarniętych wojną, sprzedani jako niewolnicy...
      A seks nie jest jedyną istotą i celem życia, a obecna dyskusja wygląda w taki właśnie sposób...
      • vanitas
        02.03.2015 16:58
        @Piotr
        KAŻDA przysięga jest na całe życie. I każda jest zagraniem w ciemno. Co więcej - wybór do jakiej szkoły średniej i na jakie studia pójdziesz też są na całe życie - i też przesądzają o twym losie. W ciemno.
  • gada
    02.03.2015 08:48
    Bardzo mi sie nie podaba Wasza okladka ! Odbiera sie ja jak gdyby Redakcja byla przychylna komunii dla osob w nowych zwiazkach.
  • Davit
    02.03.2015 09:55
    Nie rozumiem tego narzekania że 'dlaczego mam cierpieć przez kogoś.' Przecież ten padół łez jest tak skonstruowany, że po pierwsze trzeba cierpieć, po drugie bardzo często przez innych. Kierowca potrąca pieszego na pasach i ten jest sparaliżowany do końca życia, kobietę bolał brzuch okazało się że chirurg zapomniał chusty wyjąć itd itd. Poza tym ktoś pisał że on przez całe życie męczy się z jedną żoną. Mogę go pocieszyć - księża przez całe życie męczą się z celibatem, poligamiści męczą się z kilkoma żonami, wdowcy ze swoim wdowieństwem itd. jaki jest wspólny mianownik tych wszystkich sytuacji? Że od wygnania z raju nie ma lekko i trzeba się męczyć. Nawet Syn Boży się męczył i to przez innych ludzi. A 'nie jest uczeń nad mistrza' jak mówi Pismo Św. Bóg jak mówi Apokalipsa 'otrze każdą łzę' ale nie na tym świecie.
  • K
    02.03.2015 18:50
    To dobrze, że Wasz Tygodnik zajął się tym problemem, bo już myśleliśmy, jako lud wierzący, że zostaniemy sami ze swoimi rozterkami po synodalnych obradach. Boli nas, że nasi Pasterze i to kardynałowie odchodzą od nauki Chrystusa. To jest znak, że Kościół potrzebuje naszej modlitwy i to intensywnej oraz natychmiastowej, bo październik 2015 szybko się zbliża i kolejne obrady synodu nastąpią. Oby Bóg uchronił nas przed tymi, którzy bardziej chcą się podobać ludziom niż Bogu. Przed tym przestrzegał już Św. Paweł w Liście do Galatów. Sięgnijmy zatem po Różaniec i u Matki Bożej, przez Jej wstawiennictwo szukajmy ratunku u Boga. Niech choćby jeden dziesiątek różańca każdego dnia w intencji synodu nas połączy.
    A swoją drogą, to tytuł tego artykuły nie jest chyba najszczęśliwszy! Wnosi on niepokój.
  • teribelka
    02.03.2015 22:33
    małżeństwo katolickie jest obrazem miłości Chrystusa do Kościoła, a z drugiej strony miłość Boga do swojego Ludu (w Nowym ale również już w Starym Testamencie) była pokazywana za pośrednictwem obrazu małżeństwa, (Ozeasz, Izajasz, Pieśń nad Pieśniami, Ezechiel),mało, że małżeństwa, to takiego, że lud był niewierną Oblubienicą, a Bóg-Oblubieniec pozostawał wierny pomimo wszystko - vide Ozeasz. I jest napisane - świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty. Nie można zdesakralizować małżeństwa - tak naprawdę, to już starożytne kulty płodności, te praktykujące nierząd sakralny, miały tę intuicję, że związek kobiety i mężczyzny jest czymś blisko Universum.
    Nasza cywilizacja jest na krawędzi upadku - i moralnie, i religijnie, i (geo)politycznie - a my, jak w czasach Noego - żyjemy spokojnie - "sprzedajemy i kupujemy, żenimy się i za mąż wydajemy"...
    Tylko w Ewangelii, w żywej i osobowej relacji z Chrystusem jest nasze ocalenie, w modlitwie...
    Czytałam gdzieś, że jeżeli jest para niesakramentalna, która przychodzi do kancelarii parafialnej, na przykład ochrzcić dziecko (bo wypada, bo się należy "usługa religijna"), to ich problemem nie jest sprawa przeszkód, tylko brak wiary - bo wierzący człowiek chce, żeby całe jego życie, wszystkie jego aspekty były zanurzone w Bogu...
  • czerwony kapturek
    03.03.2015 00:09
    ja w kwesti technicznej
    pisze ze jest 39 komentarzy a ja sie doliczylem recznie 35
    dlaczego?
  • Davit
    03.03.2015 09:28
    Propozycje Kaspera niosą też problem natury praktycznej jak to będzie wdrażane i jak praktyka będzie się zmieniała z biegiem lat. Przypomnę jak to było ze spowiedzią. Pierwsi chrześcijanie się nie spowiadali. Żyli bez ciężkich grzechów gorliwi neofici (Paweł pisał swoje listy do 'świętych'). Gdy wzrosła liczba wiernych i pojawiły się prześladowania pojawili się też 'lapsi' czyli upadli. Zdecydowano że można odpuścić grzechy (publicznie wyznane) ale tylko raz a pokuta (też publiczna) ma trwać do śmierci. Później pokutę skrócono, a w konsekwencji wprowadzono możliwość powtórnej pokuty, pojawiła się spowiedź uszna i prywatna pokuta ale nadal była ciężka np. pewien polski szlachcic za 5 morderstw dostał zadanie zbudowania 5 kościołów. Jak jest dzisiaj wszyscy wiedzą. A jak może wyglądać ewolucja Kasperowych warunków? Przede wszystkim pojawi się możliwość uznania nie tylko drugich związków ale trzecich czwartych i wszystkich kolejnych, skróci się czas pokuty i jej ciężkość, o wszystkim będzie decydował raczej ksiądz niż biskup, bo będzie zbyt dużo przypadków i biskup czasowo się nie wyrobi. W konsekwencji sakrament małżeństwa bardzo ucierpi.
    • Tomek
      04.03.2015 15:34
      To porównanie sugeruje, jakoby spowiedź uszna wielokrotna była jakąś formą zdegenerowaną odpuszczenia grzechów wynikającą z błędów Kościoła.
      • _jasiek
        04.03.2015 22:31
        _jasiek
        Jeszcze podbiję, wiem z wiarygodnych przekazów rodzinnych, że w latach 50-ych ubiegłego stulecia wśród duchowieństwa krążyła hipoteza, że "spowiedź uszna" zostanie skasowana. <ironia>No ale wtedy kościoły były o wiele gorzej ogrzewane.</ironia>

        P.S. Panu Davitowi chyba się nasz Kościół za bardzo nie podoba, wolałby ten "pierwotny" ale to już archeologizmem trąci.
      • Q
        05.03.2015 00:42
        Raczej ewolucją tego Sakramentu w związku z większą liczbą wiernych i stosunkowo małą liczbą powołań do kapłaństwa itd.
      • Davit
        05.03.2015 10:51
        Nie uważam obecnego kształtu Sakramentu Pojednania za niewłaściwy. Przedstawiłem tylko uproszczony rys historyczny. Natomiast chodzi o to że kard. Kasper mówi o małej furtce dla wyjątkowych, nielicznych sytuacji. Ale, patrząc analogicznie, to jest (w świetle historycznych zmian w Sakramencie Pojednania) niemożliwe do utrzymania. I o ile te zmiany w tym sakramencie są do zaakceptowania, są zrozumiałe o tyle jazda po bandzie, balansowanie pomiędzy wyjątkami, pomiędzy ortodoksją a ortopraksją, może skończyć się katastrofalnie. Mała furtka zamieni się w szerokie wrota. Bo jak komuś wolno, to czemu mi nie wolno (i wszystkim innym też). Bo jak mogę sypiać z kochanką, to z własną żoną tym bardziej. Bo jak mogę odstawić żonę, to tym bardziej kochankę zmienić na inną itd. Jak jeszcze dołożyć do tego jakieś homo, to liczba możliwych kombinacji rośnie. To są kpiny nie tylko z moralności ale z logiki. Nie można jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko. Oczywiście Kościół przetrwa bo ma obietnicę Pana ale za jaką cenę.
      • _jasiek
        10.03.2015 20:35
        _jasiek
        Ja się Pana nie "czepiłem", chciałem tylko uświadomić co "na długo przed Soborem" chodziło ludziom po głowach.
  • katolik
    04.03.2015 13:32
    Odnosząc się do tematu należy powiedzieć jasno, że małżonkowie zawierajac ślub w Kosciele katolickim przysięgaja przed Bogiem i sobą nawzajem, że nie opuszczą sie aż do śmierci. W stosunku do takiego małżeństwa moze zostać stwierdzona nieważność tylko z powodu przeszkód istniejących w momencie jego zawarcia (np. błąd co do tozsamosci drugiej strony, oszustwo), a orzeka o tym odpowiednia władza kościelna. Tak więc ważnie zawarte małżeństwo trwa aż do śmierci jednego z małżonków, a osoba ktora w jego trakcie zwiąże się z inną osobą relacją, ktora bedzie zblizona do relacji małżeńskiej popełnia cudzołóstwo. Gwoli wyjaśnienia należy przypomnieć, że Kościół nie powinien interesowac sie związkami cywilnymi czy też rozwodami, bo to nie leży w jego kompetencji ("co cesarza cesarzowi"), tylko na nauczaniu zgodnym z Ewangelią ("co boskie Bogu").
  • Q
    05.03.2015 01:13
    Myślę że problem zaczyna się już w podejściu do Sakramentu Pokuty i przywiązywaniu zbyt małej wagi przez kapłanów do nauczania na ten temat.

    Zdarza mi się usłyszeć: "przecież my to robimy w 5 minut, mówisz grzechy, dostajesz rozgrzeszenie i już". Spowiednik jest traktowany jak kasjerka w supermarkecie, ba nawet jak "wróżka". Ma wysłuchać grzechów penitenta a najlepiej być głuchym, zadać łatwą pokutę i jedną radą rozwiązać problemy życiowe. Płacimy grube pieniądze za wielogodzinne terapie u psychologów natomiast przy konfesjonale oczekujemy od kapłana rozwiązania na pstryknięcie palca.
    Dopiero potem jest "chrzest nam się należy" i problem z komunią dla niesakramentalnych.

    Osobom porzuconym przez małżonka polecam wykład "Młodość mija, a ja niczyja - czyli jak sobie radzić z samotnością?" - Adam Szustak OP.
    I jeszcze jedno. Dziecko zrodzone ze związku niesakramentalnego może mieć z tym problem. Dziś już mało kto używa słowa na b., ale nie da się go wymazać ze słowników, literatury, z pamięci. Nawet jeśli nikt tak go nie nazwie, to albo samo do tego dojdzie, albo będzie tak traktowane (świadomie lub nieświadomie).
    A przecież wszystko dla dobra dzieci....
  • odważny
    09.03.2015 09:28
    Kto stoi za rozwodem? diabeł
    Tutaj dowód: Rozmowa egzorcysty z demonem .
    https://www.youtube.com/watch?v=zUhV4NFuy6Y
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
8°C Sobota
rano
14°C Sobota
dzień
14°C Sobota
wieczór
11°C Niedziela
noc
wiecej »