Wybory wygrała PO. Premierem po raz drugi został Donald Tusk i to on bierze pełną odpowiedzialność za decyzje tego rządu i realizację programu reform. To nie jest wybór miss Polonia, ale wybór drużyny, która ma być zgranym zespołem resortowych menagerów. Dobierając właściwych i kompetentnych doradców i zastępców, ta ekipa ma przeprowadzić Polskę przez trudny czas reform i światowego kryzysu.
Pytanie powinno brzmieć: Czy nowy skład rządu jest kompetentny i potrafi przeprowadzić nas przez kryzys? Moim zdaniem absolutnie nie jest kompetentny a jego nieudolne działania odczujemy niebawem na własnej kieszeni! Dobór członków nowego rządu odbył się w zasadzie na potrzebie uzyskania równowagi politycznej w PO tak, aby nikt nie zaszkodził premierowi! Błogosławiony Jan Paweł II nauczał: "Jeden drugiego brzemiona noście" - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni - przeciw drugim. I nigdy "brzemię" dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich". Dzisiaj te słowa brzmią jak wołanie na puszczy, ani ze strony rządzących ani opozycji nie widać woli porozumienia się i działania dla dobra wspólnego!
Tak. Odpowiedziałem - TAK. Gdyby to było możliwe, to odpowiedziałbym nawet - 3 x TAK!
Dlaczego? Powodów jest wiele, ale nie będę się tu rozwodził. Podam najważniejszy:
Ten nadzwyczaj kompempetentny rząd, rząd jakiego jeszcze w "wolnej Polsce" (znaczy neo-PRL-u) nie było, z pewnością spowoduje, że wielu, wielu wyznawców PO przejrzy wreszcie na oczy i dojrzy, a raczej odczuje, że byli i są uważani przez ten układ władzy za debili.
Jak bowiem powiedział Piotr Tymochowicz, obecnie w Ruchu Poparcia Palikota: "Ludzie w całej masie są dość debilowaci… no, należy powiedzieć sobie prawdę. I należy, jeżeli chcemy oddziaływać na masy, musimy dokładnie znać psychikę debila."
Przez lata psychika debila została rozpoznana dogłębnie, wiedzą to zaprzyjaźnione z PO media, te różne gazety, te różne tewu-eny. I stosują. Jest też jednak od wieków praktyką sprawdzone powiedzenie: Co za dużo to niezdrowo. I w tym dla wielu debili jest szansa na ozdrowienie. Będzie rzyganie, potem potężny kac, a w końcu - olśnienie: Trzeba było tyle nie chlać. Medialnej polewki.
Oczywiście są przypadki beznadziejne, ale na to nic się nie poradzi.
Błogosławiony Jan Paweł II nauczał: "Jeden drugiego brzemiona noście" - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni - przeciw drugim. I nigdy "brzemię" dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich". Dzisiaj te słowa brzmią jak wołanie na puszczy, ani ze strony rządzących ani opozycji nie widać woli porozumienia się i działania dla dobra wspólnego!
Czy jestem zadowolony z nowego składu rządu?
Tak. Odpowiedziałem - TAK. Gdyby to było możliwe, to odpowiedziałbym nawet - 3 x TAK!
Dlaczego? Powodów jest wiele, ale nie będę się tu rozwodził. Podam najważniejszy:
Ten nadzwyczaj kompempetentny rząd, rząd jakiego jeszcze w "wolnej Polsce" (znaczy neo-PRL-u) nie było, z pewnością spowoduje, że wielu, wielu wyznawców PO przejrzy wreszcie na oczy i dojrzy, a raczej odczuje, że byli i są uważani przez ten układ władzy za debili.
Jak bowiem powiedział Piotr Tymochowicz, obecnie w Ruchu Poparcia Palikota: "Ludzie w całej masie są dość debilowaci… no, należy powiedzieć sobie prawdę. I należy, jeżeli chcemy oddziaływać na masy, musimy dokładnie znać psychikę debila."
Przez lata psychika debila została rozpoznana dogłębnie, wiedzą to zaprzyjaźnione z PO media, te różne gazety, te różne tewu-eny. I stosują. Jest też jednak od wieków praktyką sprawdzone powiedzenie: Co za dużo to niezdrowo. I w tym dla wielu debili jest szansa na ozdrowienie. Będzie rzyganie, potem potężny kac, a w końcu - olśnienie: Trzeba było tyle nie chlać. Medialnej polewki.
Oczywiście są przypadki beznadziejne, ale na to nic się nie poradzi.