W związku z raportem Parlamentu Europejskiego na temat pogarszających się wskaźników demograficznych w Europie, KAI przeprowadziła sondę na ten temat wśród polskich europarlamentarzystów.
Konrad Szymański: Europie grozi poważny i trwały kryzys demograficzny. Konsekwencją będzie załamanie się systemu zabezpieczeń społecznych z powodu zmniejszania się liczby osób pracujących, podatników, płacących składki. Coraz mniejsza liczba osób młodych już dziś powoduje problemy społeczne związane z opieką nad osobami starszymi, których odsetek w społeczeństwach Zachodu rośnie. Problemy z rynkiem pracy przyniosą tymczasowe rozwiązania w postaci wzrostu imigracji. Konflikty społeczne i kulturowe na tym tle - czasem dramatyczne - są widoczne już dziś. Ewa Tomaszewska: Rzeczywiście Europie grozi zapaść demograficzna. Przeciętny wskaźnik dzietności w Unii Europejskiej wynosi 1,5, podczas gdy dla zachowania prostej zastępowalności pokoleń potrzebny jest 2,15 (w uproszczeniu - miejsce dwojga rodziców powinno zostać w przyszłości zajęte przez ich dwoje dzieci). KAI : Jak przedstawia się sytuacja Polski w tym względzie? Ryszard Czarnecki: Polska jest częścią Europy i jako taka podlega podobnym tendencjom demograficznym. Statystycznie wygląda to u nas nieco lepiej niż w krajach niemieckojęzycznych (RFN, Austria, Szwajcaria), choć gorzej niż np. we Francji. Jednak we Francji, czy Belgii znacznie wyższa w ostatnich latach liczba urodzin jest efektem demograficznego boomu wśród muzułmanów. Polska lokuje się w europejskiej średniej, ale to żadne pocieszenie, ponieważ faktycznie mamy zbyt niski czynnik reprodukcyjności. Również żadnym pocieszeniem jest to, że Polska - w odróżnieniu od wielu krajów tzw. Starej Unii - nie ma problemów z imigracją z innych kontynentów. Prawdopodobnie z tym wyzwaniem zmierzymy się jednak w nieodległej przyszłości. Mieczysław Janowski: Nie ma co ukrywać. Jest niedobra. Ma bowiem miejsce silny spadek liczby ludności powodowany nade wszystko bardzo małą liczbą urodzeń (poza lekkimi, krótkookresowymi falami względnego wzrostu). W tej sytuacji, korzystne przedłużanie się średniej długości życia kobiet (kilka lat wyższa) i mężczyzn, coraz wyraźniej tworzy złą strukturę wiekową społeczeństwa. Pogłębia ją migracyjny odpływ znacznej części aktywnych ludzi młodych. Szczególnie trudna sytuacja zaczyna być widoczna na wsi i w małych miejscowościach, skąd najzwyczajniej ucieka młodzież, w tym duża część młodych kobiet. Coraz trudniej znaleźć chętnych do pracy, a na wsi coraz więcej ziemi leży odłogiem. W tej sytuacji nikt odpowiedzialny nie może chować głowy w piasek i udawać, że statystyki GUSu czy każdej z parafii są tylko straszeniem społeczeństwa, pragnącego dla siebie dobrobytu teraz i tu. Wojciech Roszkowski: Pod względem dzietności i tempa starzenia się społeczeństwa sytuacja Polski jest bardzo niepokojąca. Jeśli zaś idzie o problem imigrantów to na razie jest u nas lepiej niż w pozostałych krajach Unii. Konrad Szymański: Polska nie jest wyjątkiem, mimo deklarowanej, innej niż na Zachodzie, skali wartości. Rodzina jest dla nas ważna, ale słabo wiąże się to z macierzyństwem. Od 1999 r., przez 8 lat z rzędu Polska notowała rzeczywisty ubytek liczby ludności. Razem o 155 tysięcy, nie licząc emigracji. W 2006 roku pierwszy raz zanotowano wyższy poziom urodzin niż śmierci. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom urodzin w Polsce jest daleki od nawet prostej reprodukcji pokoleń. Jesteśmy pod presją tych samych okoliczności, co kraje zachodnie, z tym, że procesy te są w Polsce opóźnione o 15-20 lat. Tylko od nas zależy, czy zdołamy te tendencje odwrócić. Problemy innych państw powinny nas do tego motywować.
13 października to dzień, gdy 108 lat temu zakończyły się mające tam miejsce objawienia.
Przesłuchania w tej części rywalizacji rozpoczną się we wtorek o godz. 10.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.