Nie wolno wprowadzać modelu edukacji seksualnej, który proponuje część polityków, choć nie sprawdziły się one w krajach zachodnich - przestrzegał psycholog dr Szymon Grzelak w ubiegłorocznym wywiadzie, który zasadniczo nie stracił jednak na aktualności.
Krytycy dotychczasowego przedmiotu WDŻR argumentują, że w Polsce co roku w ciążę zachodzi kilkanaście tysięcy nastolatek, bo nie wiedzą jak się zabezpieczyć, więc jest niezbędna seksedukacja. Tymczasem w Wielkiej Brytanii co roku kilkadziesiąt tys. nastolatek zachodzi w ciążę. W 2010 r. dokonały aż 38 tys. aborcji. Są dziewczynki, które w wieku 15-16 lat mają na koncie po kilka aborcji. A były uczone wszystkiego. Obecnie edukacja realizowana jest od 4.-5. roku życia, środki antykoncepcyjne są wręczane uczniom za darmo. Na proces "dalszego doskonalenia" seksedukacji wydaje się 138 mln funtów. Czy oznacza to, że seksedukacja jest przeciwskuteczna?
W tych krajach zachodnich, gdzie aborcja jest prawnie dopuszczalna i łatwo dostępna także w późnych etapach ciąży i także ze względów społecznych, jest wiele ciąż wśród nastolatek i wiele aborcji.
Trzeba znów wrócić do tematu WDŻR a seksedukacja. Kiedy 15 lat temu nie mówiło się o problemach demograficznych, można było odnieść wrażenie, że nazwa "wychowanie do życia w rodzinie" jest konserwatywna i przestarzała, a nazwa "edukacja seksualna" jest nowoczesna i przyszłościowa. Dziś widzimy, że jest dokładnie odwrotnie, tzn., że właśnie wpisywanie erotyzmu w kontekst małżeństwa i rodziny jest przyszłościowe i wręcz niezbędne, a odrywanie seksualności od kontekstu miłości, stałego związku i rodziny, jest przestarzałe.
Dziś musimy myśleć o pozytywnym klimacie wokół rodziny i budowaniu w młodych ludziach pozytywnego wizerunku wielodzietności. Ważne jest także by wychowanie dotyczące seksualności łączyć z kontekstem wymiaru emocjonalnego, intelektualnego, duchowego i społecznego – a więc pełni człowieczeństwa. W 2013 roku odbyła się w Sejmie RP ważna konferencja na temat seksualizacji, czyli przedmiotowego traktowania seksualności, zwłaszcza kobiecej, w mediach i reklamie. W lecie 2014 w znanym czasopiśmie profilaktycznym "Remedium" ukazały się opracowane przez nasz Instytut rekomendacje dla polskiego systemu edukacji dotyczące profilaktyki seksualizacji. Można się z tego tekstu dowiedzieć, co i jak robić żeby edukacja zapobiegała seksualizacji, a nie ją pogłębiała. Jednym z podstawowych założeń gwarantujących skuteczność w zapobieganiu problemom wynikającym z seksualizacji, takim jak przemoc seksualna, przedmiotowe traktowanie drugiego człowieka, nietrwałe związki, anoreksja - jest mówienie o seksie w kontekście miłości, relacji między dwojgiem ludzi, w połączeniu omawianych zagadnień z wartościami, uczuciami. Tak właśnie ujmuje temat seksualności podstawa programowa WDŻR, tak też jest on traktowany w programie Archipelag Skarbów®.
Zwolennicy "lekcji o seksie" zapędzili się w ślepą uliczkę podwójnie - z jednej strony nie dostrzegają problemu demograficznego, potrzeby tworzenia pozytywnego klimatu dla rodziny. Z drugiej strony - nie mają żadnych badań, przeprowadzonych w Polsce, zapowiadających, że ich pomysły rzeczywiście mogą zredukować problemy. Wręcz przeciwnie, są poważne przesłanki żeby sądzić, że to podejście będzie w Polsce nieskuteczne, bo jednym z naukowych warunków takiej skuteczności jest dostosowanie modeli edukacyjnych do warunków społeczno-kulturowych. Jeśli mamy społeczeństwo wyznające określone wartości, a my temu społeczeństwu zaproponujemy rozwiązania profilaktyczne i edukacyjne, które godzą w te wartości, to takie działanie będzie z gruntu skazane na niepowodzenie. Tak mówią badania. I tak będzie z wprowadzeniem wąsko pojętej edukacji seksualnej do szkół. Już pierwsze, incydentalne próby jej wprowadzenia prowokują ogromny sprzeciw ze strony rodziców, a także konflikty na poziomie gmin i szkół. Próba wdrożenia edukacji w wersji promowanej przez panią Wandę Nowicką, grupę Ponton czy partię Twój Ruch w skali całego kraju byłaby potraktowana jako naruszenie praw rodziców, a wielu uznałoby ją za przejaw dążenia do instytucjonalnej demoralizacji. Tymczasem działania wychowawcze wymagają spokojnej współpracy dorosłych, a nie ciągłych tarć i sporów.
Postępowanie w duchu demokracji wymaga tego, by edukację w sprawach wrażliwych dostosować do wartości, które wyznają obywatele - zwłaszcza w takim kraju jak Polska, gdzie w Konstytucji jest zapis, że to rodzice decydują o tym, w jakich wartościach mają być wychowywane ich dzieci.
W wielu krajach państwo posuwa się do stosowania przemocy wobec rodziców. W Niemczech rodzice mają obowiązek posyłać dzieci na lekcje seksu, jeśli tego nie robią, grozi im grzywna.
To fakt i można pytać, jakie są modele demokracji w takich krajach, w których rodzicom odbiera się prawo do decydowania o wychowaniu dzieci, a ich rolę przejmuje państwo.
W Wielkiej Brytanii owi technokraci sprawdzili statystyki i okazało się, że seksedukacja jest nieskuteczna i przynosi efekty odwrotne od deklarowanych celów - ilość ciąż u nieletnich zwiększa się, a nie zmniejsza. Reakcją na to jest intensyfikacja działań, polegająca na obniżeniu wieku, od którego uczy się o seksie - obecnie nawet od 4 lat. Ostatecznie oskarża się rodziców, gdyż "gdyby kochali swoje dzieci, nie szukałyby przygód seksualnych". Dlaczego mimo wszystko, my też chcemy brnąć w nieskuteczną sekseukację?
Z największych badań brytyjskich, NATSAL, które prowadzone są co 10 lat wynika, że w Wielkiej Brytanii między rokiem 1990 a 2000, gdy zintensyfikowano działania seksedukacyjne w szkołach, pogorszyła się sytuacja epidemiologiczna, wzrosła drastycznie ilość zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową. Badania ujawniły ciekawą rzecz. W roku 1990 najczęściej wymienianym przez młodych ludzi źródłem wiedzy o seksualności byli rodzice, a już w 2000 - nauczyciele. Innymi słowy dokonało się przesunięcie źródeł wiedzy o seksualności. I nie wyszło to młodzieży na zdrowie.
Tymczasem w Polsce, w świetle badań naszego Instytutu, młodzież, która wskazuje rodziców i nauczycieli jako najważniejsze źródła wiedzy o seksualności, ma aż czterokrotnie mniejszą szansę wczesnej inicjacji seksualnej niż młodzież, dla której źródłem wiedzy jest internet i kolorowe pisemka, czyli rodzaj współczesnego podwórka.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...