Popkultura zaskakuje - zwłaszcza, gdy zestawić jej teksty i produkty z różnych dekad, które w jakiś sposób dotyczą podobnych zjawisk gospodarczych i społecznych.
Czytając z recenzenckiego obowiązku wydaną niedawno przez Znak „Szminkę w wielkim mieście”, dochodzę do wnioski, iż niestety jest to tekst... jakich wiele. Mieliśmy już wcześniej włoskie kino białych telefonów, amerykańską serialową „Dynastię” i inne „Mody na sukces”, czyli salony, apartamenty i milionerów. Popkultura realizmu zdaje się nie kochać, choć są i interesujące wyjątki od tej niepisanej reguły. Jednym z nich jest z pewnością przedwojenna twórczość Franciszka Struzika. Dlaczego przypominam akurat tego komiksowego rysownika? Ano dlatego, że przyszło mu żyć w czasach poprzedniego, wielkiego, gospodarczego kryzysu lat ‘30, który i nam - zgodnie z tym co słyszymy codziennie w mediach - w oczy coraz bardziej zagląda. Zamiast jednak mamić odbiorców swej twórczości niedostępnymi im, na co dzień luksusami i egzotyką, Struzik postawił na bliższe prozie życia klimaty i tematykę. Zasłynął głównie „Przygodami bezrobotnego Froncka”, ukazującymi się na łamach katowickich, przedwojennych „Siedmiu groszy”, a także komiksem „Przygody Wicka Buły w raju”, stworzonym dla „Gościa Niedzielnego”. Najprawdopodobniej... Dlaczego najprawdopodobniej? Ano dlatego, iż wspomniany wyżej cykl rysunkowy w „Gościu” tworzył ktoś, kto podpisywał się jako „Józef”, o którym nic więcej niestety nie wiemy. Eksperci zajmujący się komiksami zakładają jednak – z uwagi na podobieństwo kreski i stylu rysowania postaci – iż jest to właśnie Franciszek Struzik. Ciekawa była jego autorska strategia. Oswajać czytelników z trudną rzeczywistością, miast uciekać od niej. Być może właśnie dzięki temu zabiegowi odbiorcy bardziej utożsamiali się ze Struzikowymi bohaterami, których przygody cieszyły się w tamtych czasach ogromną popularnością. Czy dziś znajdą się podobnie myślący twórcy? A może nie ma jeszcze takiej potrzeby? Michał Witkowski na łamach najnowszego numeru „Machiny” pisze o latach ’80 tak: „I zima jakby bardziej sroga, szaro, i ten ocet w sklepach... Gdyby tych ludzi wtedy zaprowadzić do dzisiejszego centrum handlowego i powiedzieć, że tak wyglądają sklepy w dobie największego kryzysu od stu lat, nic by z tego nie zrozumieli”. Coś jest na rzeczy...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Może też im niebawem zacząć brakować żołnierzy i rąk do pracy.
Spotkanie rozpocznie się mszą w miejscowym kościele, później - muzyczny wieczór.