Włochy są „chore”, ale chyba jednak mniej niż inne kraje Europy. Tę zaskakującą dla wielu obserwatorów opinię wyraził kard. Camillo Ruini.
Były przewodniczący episkopatu Włoch, którego pesymistyczne analizy przyjmowane były w ubiegłych latach z nieukrywanym niedowierzaniem, w wywiadzie dla dziennika „La Repubblica” stwierdza, że jeśli pytanie o kondycję Italii postawi się w ogólniejszym kontekście, odpowiedź nie wypadnie najgorzej. Wtedy bowiem „słuszna będzie odpowiedź, że Włochy są lżej chore niż inne kraje europejskie”.
Oczywiście pozostają te, co zawsze bolączki, wśród których kardynał wymienia kryzys wychowania oraz niski wciąż przyrost naturalny, świadczący o braku zaufania do przyszłości i będący „niewątpliwie powodem dekadencji Włoch”.
Zdaniem kard. Ruiniego, „podstawowe lekarstwo i tę i inne nasze trudności jest natury moralnej i duchowej i polega na wierze w człowieka i w życie, której ostatecznym źródłem jest ufność w Bogu”.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.
Ludzie oskarżają mnie o kolaborację. Jak ktokolwiek może tak o mnie mówić?
5,4 mld osób żyje w krajach, gdzie łamane jest prawo do wolności religijnej.
Nic nie wskazuje na to, żeby KE była skłonna wycofać się z założeń systemu ETS 2.
To reakcja na wypuszczeniu w jej kierunku kolejnych balonów.