Ważne jest abyśmy mieli „towarzyszy podróży” na drodze naszego życia chrześcijańskiego.
Nie od dziś wiadomo, iż niebo młodych często płonie, jak to pięknie opisał przed laty Jan Parandowski.
Nie różnice między ludźmi stanowią nasz dzisiejszy problem, a sposób ich przeżywania i artykułowania.
Nie zjadły nas pluskwy, nie dopadła malaria i raczej nie przywieziemy do Polski żadnego zarazka. Poza tym jednym, który i tak już mamy. Prawdziwa zaraza, choroba nieuleczalna. Uzależnienie od przestrzeni, poznawania świata, życia na walizkach, od PODRÓŻY.
Solidarność potrzebna jest nie tylko w proteście, w buncie, w walce. Już wtedy było widać, że solidarność to także pomoc wielu zagubionym w odnalezieniu się w nowej sytuacji.
Razem czy osobno? Polityków i związkowych działaczy Sierpień roku 1980 zda się dziś bardziej dzielić niż łączyć. A szkoda.
Następnego dnia przekroczyliśmy zwrotnik Koziorożca (co upamiętniliśmy godzinną sesją zdjęciową robiąc wymyki i hopki na słupku) i około południa wjechaliśmy do dużego miasta Polokwane, za czasów Nowaka nazywanego Pietersburgiem.
Ruch „Solidarności” rozpoczął kres systemu komunistycznego i rozbieranie muru berlińskiego. Pamiętaj o tym Europo! - wołał kapelan częstochowskiej „Solidarności”, ksiądz Ryszard Umański w czasie uroczystości upamiętniających 30 - lecie podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania "Solidarności".
„Gromadzimy się, by wypełnić nasz chrześcijański obowiązek” – usłyszałem dzisiaj znowu w Kościele. Tylko że mnie nie bardzo interesuje wypełnianie obowiązków.
Warto pamiętać nie tylko o tych, którzy mieli nieszczęście zginąć nagle, w możliwie dramatycznych okolicznościach.