Następnego dnia przekroczyliśmy zwrotnik Koziorożca (co upamiętniliśmy godzinną sesją zdjęciową robiąc wymyki i hopki na słupku) i około południa wjechaliśmy do dużego miasta Polokwane, za czasów Nowaka nazywanego Pietersburgiem.
Planet Janet 111 / CC 2.0 Bujna przyroda Afryki Południowej Jak już wspomniałem w poprzedniej relacji, dwukrotnie nocowaliśmy na farmie u Burów. I zdecydował o tym zupełny przypadek. Ewa i Kuba nie wykazali się cierpliwością w czasie, gdy my z Norbertem fotografowaliśmy baobaby i pomknęli dalej drogą 521 w stronę Polokwane. Zapadał już zmierzch, kiedy z przeciwnej strony nadjechał samochód, głośno trąbiąc i migając światłami. Za kierownicą siedział wąsaty mężczyzna, wyglądający jak typowy Polak wybierający się na wczasy do Egiptu (sandałów, wysoko zaciągniętych skarpetek, kwiaciastej koszuli a la Cejrowski i krótkich spodenek nie zdążyłem zauważyć) a obok siedział młodszy wąsaty, podobny do Kuby. „Skąd się oni tu wzięli? Do Hurghady w drugą stronę”, pomyślałem. Nie ujechałem może kilometra, kiedy ktoś zaczął trąbić z tyłu. Odwracam się, a tu wychyla się uśmiechnięta twarz Kuby. Okazało się, że razem z Ewą zostali zaproszeni na nocleg przez Burów. Na progu farmy zostaliśmy powitani przez gospodynię gromkim okrzykiem: „Hujemore!”. Oho, nasi tu byli, pomyślałem. Państwo Lemmer okazali się być niebywale gościnni, a gorącym powitaniem nie chcieli nas obrazić, tylko powitać, bo „hujemore” znaczy „jak się masz”. Bardzo zainteresowała ich historia Nowaka. Gospodyni, pani Lara, obejrzawszy wpisy z prowadzonego przez Nowaka dziennika podróży, wynotowała nazwiska i zaczęła dzwonić i sprawdzać, czy jeszcze dałoby się kogoś znaleźć w okolicach Polokwane. Niestety próby odnalezienia kogoś, kto pamiętałby, albo choćby słyszał od rodziców czy dziadków o Nowaku spełzły na niczym, ale Larze udało się załatwić nam kolejny nocleg (na farmie Marlothii) i wizytę z dziennikarką w mieście Polokwane.
Do kolejnego miejsca noclegu mieliśmy 130 km, wstaliśmy więc wcześnie, pożegnaliśmy gorąco państwa Lemmer i ruszyliśmy na południe. W porównaniu z poprzednim dniem temperatura spadła o kilkanaście stopni, do tego wiał mocny, zimny wiatr, oczywiście prosto w twarz, z małymi przerwami, kiedy wiał z boku. Dopiero nocą zajechaliśmy na miejsce, gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez panią Antoinette. Manager farmy, wielki Hans, zawodnik lokalnej drużyny rugby, zaprowadził nas do wielkiego namiotu, gdzie zasłano już dla nas cztery łóżka. Po morderczym dniu spaliśmy jak zabici, nie przeszkadzały nawet chodzące w pobliżu namiotu zwierzęta.
Norbert Skrzyński / Piotr Strzeżysz
Zwrotnik Koziorożca
Następnego dnia przekroczyliśmy zwrotnik Koziorożca (co upamiętniliśmy godzinną sesją zdjęciową robiąc wymyki i hopki na słupku) i około południa wjechaliśmy do dużego miasta Polokwane, za czasów Nowaka nazywanego Pietersburgiem. Skierowaliśmy się do Katedry Świętego Serca, pod którą byliśmy umówieni z dziennikarką Nelie Erasmus. Nelly okazała się bardzo zaradną kobietą, która pomogła zorganizować spotkanie z biskupem i ułatwiła dogadanie się z nim w sprawie przybicia tabliczki pamiątkowej na terenie katedry. W tym to bowiem miejscu Kazimierz Nowak złożył wizytę ówczesnemu biskupowi – Belgowi Nuffelowi – przez którego został bardzo serdecznie przyjęty. 5 lutego 1934 roku nasz podróżnik tak pisał z Pietersburga:
Złożyłem wizytę tutejszemu biskupowi. Podwieczorek, rozmowa, a potem, ponieważ dom księży przebudowują, wynajął mi pokój w hotelu, a zaprosił do stołu swego na trzy dni pobytu, jakie mam w programie, więc dach nad głową i głodu nie będzie!
Podobnie jak Nowakowi, nam również zaoferowano nocleg. Nelie Erasmus zabrała nas na dwa dni do siebie. Dom, leżący na obrzeżach miasta, był na tyle przestronny, że pomieścił jeszcze czworo rowerzystów, razem z ich rowerami i tobołkami. Nelie mieszka sama z mężem, dwoma kotami i trzema psami, jest bardzo pogodną, serdeczną, miłą kobietą i to jej właśnie zawdzięczamy możliwość obejrzenia międzynarodowego meczu Polska-RPA, będącego otwarciem mistrzostw świata w piłce nożnej dla niepełnosprawnych umysłowo, które rozpoczęły się 23 sierpnia i potrwają do 11 września.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.