W sprawie lefebrystów od dłuższego już czasu można usłyszeć tyle różnych informacji, że trudno czasem powiedzieć, jak się sprawy rzeczywiście mają. Styl informowania o stanowiskach, postępach w dialogu i ewentualnych zmianach przypomina raczej opowieść o pałacowej intrydze niż relację z dialogu.
Czytając streszczenie komunikatu ze spotkania sekretarzy episkopatów naszego kontynentu odniosłem wrażenie pewnego kapitulanctwa.
Władza kusi możliwościami. Tyle można by dobrych zmian wprowadzić! Cena wydaje się tak niewielka… Jak w przypadku każdej umowy, trzeba jednak pamiętać o przyjrzeniu się temu, co dopisano na dole drobnym drukiem.
Co właściwie stoi dziś na przeszkodzie, by przywrócić pełną jedność między Kościołami katolickim i prawosławnym? Obserwując to, co stało się w ostatnich dniach w Rzymie można by pomyśleć, że pozostały już tylko drobiazgi.
To nie przekupki, tylko biskupi zdecydowali, że już na zawsze nazywamy Matkę Jezusa Matką Bożą.
Od początku powstania kontrowersji kolejni papieże: Paweł VI, Jan Paweł II i obecnie Benedykt XVI dążą do jej rozwiązania. Od początku warunki są takie same. Niestety po raz kolejny zostały odrzucone.
„Koniec z fabryka świętych" - ogłaszał tytuł artykułu w Gazecie Wyborczej, w którym przedstawiono zastrzeżenia wobec licznych beatyfikacji i kanonizacji za czasów Jana Pawła Wielkiego. A ja pomyślałem sobie, że gdyby Kościół miał rzeczywiście przestać „produkować" świętych, sam straciłby rację bytu.
„Nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, widzi nas i nam błogosławi". Czy trzeba bardziej jednoznacznej deklaracji?
Pozostaje tylko powtórzyć za abp. Życińskim: tworzenie rankingu kandydatów do ekskomuniki jest wykluczone. Ekskomunika nie jest i nie powinna być narzędziem nacisku politycznego. Tego zdecydowanie wymaga zasada rozdziału Kościoła od państwa.
Sądząc z książek, artykułów i dokumentów Kościoła, na jakie można się było natknąć w ostatnich dziesięcioleciach można by sądzić, że to raczej kobiety mają kłopot z odnalezieniem się w Kościele katolickim. Każdy jednak, kto bywa na niedzielnej Mszy widzi, że mężczyźni też miewają z tym problem. Być może nawet poważniejszy.